Wpis z mikrobloga

Pierwsza choć nie ostatnia spontaniczna wyprawa do Zebrzydowic. Najpierw poszukiwanie drogi, potem jazda podjazd/zjazd/podjazd/zjazd, potem jakiś miły pan który zachęcał mnie

"NO DAWAJ POD TĄ GÓRKE DAWAJ!". Tablicę "Zebrzydowice" witałem z ulgą i nadzieją na lepszą drogę i zostałem połowiczne zaspokojony gdyż droga co prawda była bardziej pozioma jednak zasypana jakimiś kamyczkami i żwirem. Niemniej dojechałem jakoś do Zebrzydowic i od razu skierowałem się nad staw który pamiętam jeszcze z lata kiedy pływałem tam z tatą kajakami. Dzisiaj staw ten był zamarźnięty i pokryty grubą warstwą lodu. Usiadłem na ławeczce i zjadłem sobie jabuszko przysł#!$%@?ąc się jak jakiś starszy pan rozmawia ze swoim psem. Troszkę zimno mi się zrobiło więc postanowiłem wracać powoli do domu. Podjechałem pod hotspot i sprawdziłem sobie okolice w poszukiwaniu fajnej trasy. Wtedy przypomniałem sobie że niedaleko mieszka kolega z kolonii i postanowiłem go odwiedzić. Trochę źle mnie pokierował ale jakoś dojechałem. Porozmawialiśmy, zjadłem ciasteczko i niestety musiałem wracać bo robiło się ciemno. Zaproponował mi żebym wrócił sobie ścieżką bo jest krótsza i bardziej pozioma niż droga. No jasna sprawa, po ciemnosci przez las będę jeździł. Więc pojechałem i jadę i jadę. Po prawej las, po lewej skarpa a ja nie wiem gdzie jestem. Jadę, zjeżdżam z niezłej górki i ląduje przed czyimś garażem. Cofam, znowu podjazd czyjegoś domu. Okej, rezygnuje z nieoznaczonej ścieżki i postanawiam wrócić na główną drogę.

No więc wracam tą samą drogą którą przyjechałem. Szybko mijam znak Zebrzydowice i witam Ruptawę. Z samotności chyba zacząłem z nią rozmawiać, prosiłem żeby była krótka i ciągle z górki i obiecałem że jak będzie to do niej wrócę. Zapytałem także czy często ktoś z nią rozmawia ale nie odpowiedziała. Na koniec podziękowałem za bezpieczną jazdę i zapowiedziałem swój powrót ;) Po chwili mijam auto na czeskich tablicach i smutnego Czecha któremu najwyraźniej zepsuło się auto dosyć daleko od domu. Zapytałem go czy nic mu nie jest, odpowiedział że tak to cóż, pojechałem dalej.

Już dosyć blisko celu skręciłem w coś co myślałem żę jest skrótem. Po 10-15 minutach jazdy wylądowałem w Marklowicach Górnych.. no to nie jest skrót na pewno :D Zawróciłem i kontynuowałem jazdę główną drogą. Wkrótce wylądowałem w Jaszczembiu i byłem tym faktem bardzo uradowany.

No i zapis trasy - http://www.endomondo.com/workouts/162400712/901534

TL;DR - Wyprawa udana, zamarznięty staw, kolega z kolonii, sciezka donikąd, zepsute auto czecha, skrot nie będący skrótem.

#rower #przygodyrowerowe
k.....5 - Pierwsza choć nie ostatnia spontaniczna wyprawa do Zebrzydowic. Najpierw po...

źródło: comment_pcYRTcdyerSp7LoW6rrWnvLcr0TxwizN.jpg

Pobierz
  • 15
  • Odpowiedz
@kj5: A dobra mogłem pierw przeczytać a dopiero sie pytać. Widzę, że na endomondo.com/ siedzisz. Ogólnie gdybyś nie prowadził gdzieś to zwyczajnie żal nie udokumentowywać takich tripów, ale widzę że to robisz wiec jest ok :)
  • Odpowiedz
@kj5: noo wpisy mogą pójść sie #!$%@?ć. Dobrze, że notujesz to na portalu strikte rowerowym ja osobiście siedze na bikestat, chodź dawno tam nic nie wrzucałem :/
  • Odpowiedz
@kj5: No jaaaak to. Biegacze mają sztafetę i obiegają Polskę dookoła, a my, rowerzyści objeżdżamy Ziemię ;) Nie zastanawiaj się, tylko dołączaj! ;]

@CreativePL: Ja kiedyś na BS robiłem posty, ale jakoś tak mi się odechciało i od dłuższego czasu już nic nie wrzucałem :|
  • Odpowiedz