Wpis z mikrobloga

#praca #wybory #pytanie #slask #polityka #dyskusja #wyboryprezydenckie2015

Witam mirki.

Chciałem sobie dorobić biorąc udział w wyborach (siedząc w komisji), jedyna możliwość była jedynie poprzez ROB (Ruch Obrony Bezrobotnych), lecz wymogiem jest (sugerują) podpisanie listy ich kandydyatów przez 15-25 osób(czyli musza poprzec dana partie ).Najprawdopodobniej, nawet jakbym zaniósł im te podpisy to marna szansa by była na dostanie się do nich,u mnie w miescie masa moich znajomych skladala tam podania,z informacją od sooby odbierajacej ze beda jedynie brane pod uwage tylke te z dolaczonymi listami głosów.
Czy to normalna praktyka? Przeciez sami ludzie ktorzy przyniosa podanie o prace w komisji natrzaskaja im tyle glosow ze moga sie dostac.
Jak myslicie czy w innych partiach tez tak zebrza o glosy i na "głowe" musza zdobyc po np.1000 podpisów?
Pobierz PIGMALION - #PRACA #WYBORY #PYTANIE #slask #polityka #dyskusja #wyboryprezydenckie201...
źródło: comment_JcRorRM6B2isOBdu9YqSQsRw1GzZAnfw.jpg
  • 3
@PIGMALION: To jest dość standardowa praktyka. I jak już wielokrotnie wspominałem - nie przypominam sobie, by były sprawy sądowe związane z tym. Choć faktem jest, że komitet powinien informować, że miejsce nie jest pewne.
@PIGMALION: Nie. Podpisy zbiera się np. po znajomych - ja sam nie raz tak dostawałem "pracę" w komisji. Też kogokolwiek nie możesz sobie wpisywać - jednak to ta osoba powinna no podpisać się. Choć znane są przypadki, gdzie listy najzwyczajniej w świecie przepisywano z poprzednich wyborów. Też widzę teraz, że to Adam Słomka - akurat on znany jest z tego, że dzięki wywieszaniu ogłoszeń nt. pracy w komisji zdobywał bezproblemowo możliwość