Wpis z mikrobloga

#rozdzial XIV
Rozdział XIV – Wspomnień czas.
Decyzja już zapadła, nie zrobiłem nic, dalej siedziałem, ale wiedziałem, że to zrobię. Czas nie miał teraz znaczenia, nie istniał, znów... Postanowiłem przed tym przygotować małą ceremonie, by uchonorować ten moment w mojej pamięci i odpowienio się przygotować.
Ubrałem się i wyszedłem do sklepu, robiło się już ciemno, około 19, nie wiem jak zleciał mi czas, trochę się pokrzątałem po domu. Ale czas wyjść, ubieram buty, powoli, nie śpieszy mi się, wiąże sznurowadła bardzo mocno, trochę za mocno...
Wsiadam do winy, na szczęście była już na moim piętrze. Zjeżdżam... wydaje się, że blok śpi.
Wychodzę z klatki i szybkim krokiem zmierzam do sklepu.
-Dzień dobry. - Mówiąc wsł#!$%@?ę się w swój ton głosu, skupiam się wyłącznie na sobie.
- Dzień dobry, co podać?
- Poproszę … - Nastała chwila wachania...
-Taak?
- Paczkę fajek, tych czerwonych, i wino...
- Jakie ?
- Niech Pani wybierze. - Gdybym patrzył na sprzedawczynie, świadomie... Nie tylko oczami, zauwarzył bym lekki grymas na jej twarzy , to , że nie chcę sama decydować o tym co mi podać, może niczym nie różnie się od niej? Może … ja sam nie chcę decydować o tym co ma mnie spotkać?
-Może być czerwo... - Bla bla bla … Nie słuchałem jej, myślami byłem już w swoim pokoju na podłodze, z lampką wina i z jedną ręką na pudełku.
Otworzyć czy nie …?
Decyzja już zapadła!
Przez 7 lat, wszędzie gdzie osiadałem się na dłużej niż rok czasu, pudełko ciągle mi towarzyszyło, w okresach przejściowych zostawiałem je w różnych miejscach, u rodziców, u znajomych... Ale zawsze gdy tylko mogłem zabierałem je ze sobą, by było ciągle pod ręką.
A teraz, nastał ten moment gdy je otworze.
Otwierając je, myślałem, że poczuję coś niesamowitego, coś co zmieni mój stan ducha. Nie stało się tak, po otwarciu, na górzę zauważyłem białą kartkę, co jest na jej odwrocie?
Nie ma innej opcji niż ją odwrócić.
Odręczny napis „Więc to już ten czas?”
Pamiętam pierwszą rzecz którą włożyłem do tego pudełka, było to jeszcze w czasach gdy mieszkałem z rodzicami, wracałem wtedy ze szkoły i schowałem się przy drzewach żeby zapalić i nikt mnie nie zauważył. Usiadłem wtedy pod drzewem i popatrzyłem w górę na jego piękny rozstaw gałęzi i zieleń liści. Wtedy to spadł mi pod nogi poskręcany liść, wyglądało to jak by został z jesieni … Wziąłem go wtedy do plecaka i w domu postanowiłem założyć pudełko z pamiątkami...