Wpis z mikrobloga

Kiedyś byłem na weselu. Dostałem zaproszenie od dawnej znajomej z lat szkolnych która zaciążyła z jakimś wiejskim bonusem i teraz wyprawiała weselicho w wiejskim stylu.
Przyjechałem na to wesele wszyscy siedzą Janusze kręcą sumiaste wąsiska, Grażynki co chwile poprawiają sobie fryzury wyglądające jak by w nie #!$%@?ął sam Zeus z Olimpu. Złożyłem życzenia młodej parze i poszedłem się odlać. Wróciłem z wychodka a tam wszyscy owinęli się w folię malarską stoły i goście #!$%@? w celofan cali. Nawet ojciec panny młodej odpalał zafoliowane cygaro mrucząc pod nosem "cygaret taki nowy, w folijce cały"...
Myślę sobie co tu się #!$%@? dzieje i wtedy ukląkłem rozpinając marynarkę aby zawiązać sznurowadło w moich trampkach (tak wiem anon #!$%@? na wesele w trampkach poszedł). Podniosłem się z podłogi a wszyscy goście zamienili się w Reptalian. Mało się nie zesrałem ze staruch ale jakoś dziwnie zaczęli mnie ignorować. Byli zajęci powtarzaniem chórem czegoś w stylu "Aśtar Sheran, Aśtar Sheran Kemumba-kahi kemumba-kahi, Zabić zniszczyć Wolny rynek , Wybawienie" Teraz przeraziłem się nie na żarty. Chwyciłem parówke drobiową aby mieć się czym bronić i wtedy nagle do tej remizy w której było to wesele które okazało się jakimś konwentem Reptalian wjechał używając ciągnika siodłowego nikt inny tylko sam Karol Wojtyła. Blask jego sutanny oślepił mnie. Jego postać mieniła się wszystkimi kolorami wadowickich kremówek, zeskoczył z Ciągnika, wtedy zobaczyłem, że uzbrojony jest w karabin na wodę święconą a do pasa ma przytwierdzony pas kremówek odłamkowych.
Święty Wojtyła rzekł do mnie "NIE LĘKAJ SIĘ! Nie po ciebie tu przybyłem.
Papierz chwycił pierwszego z biesiadników i skręcił mu kark zdołał zabić jeszcze kilku zanim Jaszczuroludzie wyrwali się z transu. Teraz zaczęła się regularna bitwa... Ciężko mi opisać co się działo, ale wierzcie mi anony była to jatka . Zielona jucha chlapała aż po sufit w koło wybuchały kremówki, latały gadzie kończyny i głowy. Jednak mimo wspaniałego kunsztu bojowego Karola Wojtyły szala zwycięstwa przechlać się zaczęła na stronę Reptalian. Myślę sobie co robić co robić... spanikowany cisnąłem parówką w najbliższego przeciwnika, przeciwnik oberwał w oko ryknął okrutnie po czym rzucił się na mnie, zahaczył jednak ogonem o skrzynkę z bezpiecznikami urywajac od niej drzwi... I wtedy stało się to czego nikt się nie spodziewał. Ze skrzyni wyskoczył COWIEK MAUPA!! Był cały w przewodach a po jego futrze skakały elektryczne iskry. Cowiek chwycił najbliższego Reptalinina i rozerwał go na dwie części. Doskoczył do wielkiego kłębowiska ciał które pokrywało Wojtyłę i rozpoczął masakrę. Po 30 sekundach gdy opadł pył moim oczom ukazał się Papież Polak u boku którego stał Cowiek Maupa. Rzuciłem się do stup papieża i całując jego złote adidasy dziekowałem mu za ocalenie. On tylko uśmiechnął się do mnie i spytał: Masz może dziecko młodszego braciszka albo siostrzyczkę?" Dopowiedziałem ze łzami w oczach, że nie mam rodzeństwa że jedynakiem jestem. Karol lekko się zasmucił ale dał mi jedną ze swych kremówek, po czym odwrócił się do człowieka małpy #!$%@?ł mu w pysk swoim pastorałem i kazał #!$%@?ć do skrzynki. Rzucił jeszcze za nim : "Tylko drzwiczki napraw #!$%@?!". Ja byłem zajęty konsumpcja kremówki... Dalej nic nie pamiętam nagi się w polu obudziłem a w dłoni trzymałem tylko parówkę drobiową.

Cóż mogę wam powiedzieć na koniec... Było to pierwsze i ostatnie wesele na jakie poszedłem. Czasem wieczorem gdy siedzę przy oknie spożywając parówki drobiowe wspominam z nostalgią całą historię powtarzając cichutko: Tak było... Tak było...