Wpis z mikrobloga

Gundam The Origin odcinek 1 - po ochłonięciu muszę powiedzieć, że to był bardzo satysfakcjonujący seans, aczkolwiek jest kilka minusów.

Nie czytałem mangi, więc nie wiedziałem, czego mam się spodziewać po tej historii. Ze zwiastunów myślałem, że będzie to strasznie pompatyczna, poważna historia, a po oczach będzie walić CGI. O dziwo są takie momenty w tym epizodzie, ale ogólnie trailery i preview z 9 pierwszymi minutami kłamią.

Okazuje się, że walka w CGI tak eksponowana w materiałach promocyjnych... ssie jak można było spodziewać. Pierwsze półtorej minuty irytuje kanciastymi modelami 3D, potem jest trochę lepiej po wkroczeniu Chara, ale daleko mu naturalności Gundam Unicorn czy nawet do telewizyjnego Gundam Build Fighters. Na szczęście, jak okazuje przez następne 55 minut, widz nie zobaczy już żadnej bitwy w kosmosie, a sama scena najwyraźniej została wepchnięta do filmu na siłę, aby można było pokazywać w trailerach, że w OAV-ce uraczymy akcję z Charem. Odtąd CGI będzie tylko dodatkiem do animacji 2D, momentami irytującym, ale da się przyzwyczaić. Poza tym trzeba przyznać, że w przypadku świata, gdzie nie ma jeszcze żadnych dwunożnych, latających mechów, takie CGI całkiem dobrze pasuje do pełzających Guntanków (mechów czołgowych), co tłumaczy, dlaczego wybrano taki, a nie inny koncept artystyczny przedstawiania walk.

Od strony historii pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy to teatralność zachowywania niektórych postaci - widziana już w zwiastunach i początkowo bardzo irytująca, jednak gdy człowiek zorientuje się, że serial zawiera także całkiem wiele humoru i nie traktuje siebie bezwzględnie poważnie da się przympknąć na to oko. Momentów śmiesznych nie brakuje, znalazł się nawet fragment, w którym animacja staje się slapstickowa. Moją ulubioną zabawną sceną była reakcja wuja Rala na "prośbę" Artesii - ta reakcja żołnierzy na to, kogo (?) mają szukać ;)

Postacie to właśnie główna zaleta tej historii. Młody Ramba Ral okazuje się spoko gościem jak w innych seriach. Tak samo sympatii i humoru nie można odmówić jego miłości Hamon, która czynnie pomaga protagonistom, będąc kimś na kształt agentki. Jeśli chodzi o tych ostatnich Artesia to bardzo urocza dziewczynka, która swoją dziecinną niewinnością rozładowuje ciężką atmosferę. Z kolei jej starszy brat Casval orientuje się już trochę w wydarzeniach, aby nawet w pewnym momencie wpasc w amok zemsty. Trzeba przyznać, że jego spotkanie z Cecylią stanowi podstawę pod ich bliskie, ale stosunkowo neutralne relacje za kilkanaście lat w Gundam 0079 ;) Co mnie zaskoczyło to pominięcie ideologii, jaką kierowali się władze przyszłego Zeonu i w sumie nie jest ona tutaj do niczego potrzebna. Wytłumaczono to matką obydwu dzieciaczków, która wychowywała ich zdala od idei ojca. Nie czytałem mangi, ale domyślam się, że chłopak dopiero pozna spadek pozostawiony po swoim tatku w następnych odcinkach i wtedy zacznie zatracać dla niej swą duszę.

Z "negatywnych" postaci warto nadmienić przyszłego ojca Minevy Lao Zabi - jako młody - paranoidalny, głupi, rozstrzepany, łatwy do manipulowania ale też mający sumienie człowiek, co starano się ukazać przez groteskową reakcją na rozkaz jego brata. No i teraz wiadomo, skąd ma rany na twarzy. Drugą gwiazdą jest Cecylia - wiecznie podirytowana brakiem szacunku ze strony rodziny. Pion familii to jak można było się spodziewać kawał sykinsynów, którzy dla władzy zrobią wszystko. Nie zabrakło nawet starego zakompleksionego pruchła w postaci wrednej wiedźmy Roselucia. Jedynie Jimba Ral wydaje się zbyt przejaskrawiony na inteligetnego paranoika, ale można mu wybaczyć, bo pierwszy zorientował się, co się dzieje (szkoda, że tłumaczono jak na to wpadł lub skąd u niego taki negatywny stosunek do Zabi).

Pomijajać CGI animacji nie można nic zarzucić. Troszkę dziwnym motywem jest falowanie podczas kilkukrotnego w odcinku zbliżenia na twarze postaci - np. gdy Arthesia krzyczy. Kreska tak jak w Unicornie przypomina unowocześniony design lat 80. Z tym, że UC bazował na Zecie, z kolei Origin na 0079. Zresztą autorem mangi i reżyserem anime jest Yoshikazu Yasuhiko, projektant postaci dla pierwszego Gundama. Męski, starszy target powinien być udobruchowany panią Hamon w mundurze ;)

Muzyka spełniła zadowala jako dobre tło dla wydarzeń, aczkolwiek jako sama w sobie chyba nie będzie szczególnym łakliwym kąskiem dla fanów soundtracków. Miłe i niezapomniane wrażenie pozostawia dopiero ending, który dobrze komponuje ze sceną napisową.

Podsumowując: nie żałuje 6 dolarów i z pewnością jesienią wydam kolejne na drugi epizod. Naprawdę szkoda, że Sunrise nie zdecydował się na całościowy remake pierwszej serii TV na podstawie mangi Gundam The Origin, a tylko robi OAV-kowy prequel na podstawie nieprzedstawionych wcześniej wątków. Ale kto tam wie - zawsze jest jeszcze szansa - niebawem 2019 rok, czyli 40-lecie ^^

#anime #gundamtheorigin #gundam #mechy #sunrise #animenowysezon #yoshikazuyasuhiko #universalcentury #manga
Pobierz
źródło: comment_dWAbW1DlZH1Twhd7cXDJ6TrJKSEyvp0O.jpg
  • 3