Wpis z mikrobloga

#postmanstories

- Old_Postman, zostaniesz na kawę? - zapytał J.
- Na kawę... hmmm... pewnie.

J. jest Listonoszem. A raczej był. Przeszedł na emeryturę jednak nie za bardzo potrafi zrezygnować z dawnego życia, ciężko mu się przestawić. Przepracował trzydzieści lat na poczcie. Trzydzieści lat! Weteran. Widział nie jedno. Słyszał nie jedno.

J. mieszka na moim Rejonie. Lubiłem go gdy z nami pracował, lubię go gdy stał się moim klientem. Jeszcze jak był Listonoszem bardzo często spotykaliśmy się na papierosie. Ponarzekaliśmy na pogodę, popsioczyliśmy na klientów, marudziliśmy na ilość poczty. Ot taka zwykła rozmowa dwóch listonoszy. Różnica wieku pomiędzy nami jest ogromna jednak nie przeszkadza to w swobodnej rozmowie.

Gdy mam luźniejszy dzień w pracy staram się zajść do niego z odwiedzinami. I ja i on wyczekujemy tych spotkań. Ja bo dowiem się czegoś nowego z jego przeszłości. On bo dowie się co tam słychać na poczcie. Początek spotkania przebiega tak samo za każdym razem. Taka mała towarzyska rutyna. J. przygotowuje kawę, podaje papierosa i wskazuje na miejsce do siedzenia. Ja siadam, odpalam papierosa i czekam na kawę. Siedzimy przy stole w małej kuchni starego domu. Pomieszczenie oświetla tylko jedna jarzeniówka. Gdzieś w kącie, na szafce stoi radio, które wygrywając melodię trzeszczy niemiłosiernie. Kuchenne sprzęty sfatygowane niemiłosiernie jednak nadal funkcjonalne. W powietrzu delikatny zapach stęchlizny i dymu papierosowego. W takich warunkach idealnie mi się rozmawia. Aura tego miejsca sprawia, że można przesiedzieć tam godziny swojego życia i czerpać z tego radość.

J. podaje kawę mocną, czarną, nie zabieloną. Tylko u niego taką pijam. Trochę z grzeczności, trochę z faktu, że pasuje mi do towarzystwa. J. jest osobą nietuzinkową. Prawdziwy twardziel. Gdy był młody boksował. Bardzo chętnie opowiada o swoich amatorskich walkach w czasach gdy jeszcze nie jednego z nas nie było na świecie. Wspomina treningi w prowizorycznych warunkach, prowokowanie bójek na wiejskich dyskotekach aby pokazać kto jest prawdziwym mężczyzną, o kontuzji która zamknęła mu drogę do kariery. Snuje opowieści o kobietach swojej młodości, oczywiście o tych które poznał zanim spotkał swoją żonę. Patrząc na niego widać nie raz przestawiony nos i wielkie jak bochny chleba dłonie. Plotka głosi, że zanim zaczął pracę na poczcie pracował przez chwilę jako wikidajło i inkasent długów. Ile w tym prawdy nikt nie wie. Raz zapytałem czy to prawda. Popatrzył na mnie, zaciągnął się papierosem i tylko odpowiedział:

- Plotka nadal żywa co? - po czym zrobił długą pauzę patrząc mi prosto w oczy aż się speszyłem - Różne rzeczy się w życiu robiło.
Czy to potwierdzenie? Sam nie wiem.

J. czasami zapyta co tam na poczcie, jak naczelniczka, czy nadal chodzi wściekła, czy listów dużo, jak sobie radzi sobie zastępca na jego rejonie (po którym notabene jeździł 20 lat). Ja siedzę, popijam kawę i pokornie odpowiadam na pytania. Czasami opowiem jakie zmiany nas czekają, co tam teraz sprzedajemy, co tam znów nasz urzędowy błazen wymodził.

Tak więc za każdym naszym spotkaniem, siedzimy w małej kuchni, pijemy czarną, mocną kawę, palimy papierosy marki Malboro i rozmawiamy.

Za każdym razem mocno żałuję, że muszę się pożegnać i iść dalej w Rejon. Czuję jednak, że jeszcze sporo czasu przegadamy.

#coolstory
  • 22
  • Odpowiedz
@Old_Postman: Gdy opowiadasz swoje historie, praca listonosza wydaję się ciekawa i wciągająca mimo że trochę ''rutynowa'' i monotonna. Zupełnie coś innego co do tej pory sobie wyobrażałem widząc listonoszki-grażyny na rowerach w mojej mieścinie :D W sumie, jak to jest? Często wpadasz do kogoś na kawę/chwilę pogadać? I czy to zdarza się tylko u znajomych czy ''nowych'' ludzi też?
  • Odpowiedz