Wpis z mikrobloga

Sytuacja przydarzyła mi się, gdy jechałem dziś tramwajem na uczelnię. Obok mnie siedział jakiś dziadek, który ledwo już ogarniał co się dzieje - żyje w swoim świecie.
Gdy lektor tramwajowy wypowiedział "Marcinkowskiego", rzeczony dziadek zaczął powoli wstawać i czyniąc to wypowiedział następujący monolog:

- Marcinkowskiego...
- Marcinkowskiego...
- Karol Marcinkowski...
- Karol Wojtyła...
- Karol Marks...

Po czym spuentował:

  • 3