Wpis z mikrobloga

Zdolności diagnostyczne studentów medycyny:
Na zajęciach z pediatrii udało nam się załapać na fajną operację. 13-letniemu chłopakowi musieli "zdjąć" kawałek twarzy, żeby dostać się do zatoki szczękowej. Wyglądało hardkorowo i pachniało palonym mięskiem. Mniejsza jednak o samą operację.
Stoję ze znajomymi z grupy gdzieś na uboczu i patrzymy na ekran, na którym widać dokładnie pole operacji. Poza tym pacjent całkiem zasłonięty przez chirurgów. Oczywiście jest też monitor przedstawiający stan pacjenta - tętno, ciśnienie itd - którego jednak zbyt dobrze nie widać z naszego miejsca. Kolega, który zapisany jest do koła anestezjologii, rzuca do nas:
- Podejdę i zerknę na monitor.
Odchodzi od nas, stoi chwilę przy monitorze, po czym wraca i stawia diagnozę: