Wpis z mikrobloga

Taka sytuacja. Jadę sobie spokojnie z pracbazy drogą krajową. Przede mną sunie TIR, a za nim stara cytryna Picasso. Ja jestem trzeci w kolejce. Wszyscy jedziemy elegancko zgodnie z przepisami 90 km/h przez jakieś 4-5 km. Przez ten cały odcinek z naprzeciwka nie nadjechał ani jeden samochód. Dojeżdżamy spokojnie do miejscowości X, która rozpoczyna się dosyć stromą górką, a zaraz za nią jest w miarę ostry zakręt i od razu zaczynają się budynki. Kiedy tylko Tir zaczął podjeżdżać pod górkę, wtedy cytryniarz postanowił wyprzedzić. Zadymiło czarnym dymem i zaczął się powoli toczyć, bo ropniak pod maską chyba ten najmniej litrażowy. W międzyczasie na górce pojawił się samochód, który widząc co się dzieje, zaczał uciekać na pobocze, bo przecież cytryna nie schowa dumy w kieszeń i nie da po hantlach, żeby schować się za TIRem. Manewr trzeba skonczyć, choćby miał zdechnąć. Uff, udało się. Pod koniec górki zajął swój pas i co robi cytryna? Kierunkowskaz w lewo, bo pierwszy dom za górką jest jego. Sytuacja dosyć często spotykana na polskich drogach, ale ciągle nie potrafię pojąć dlaczego ktoś wyprzedza, choćby to było na żyletkę, tylko po to, żeby pare metrów dalej dać po hamulcach i skręcić gdzieś w siną dal. Może ktoś potrafi to wyjaśnić?

#jazdapolska #takasytuacja #citroen #ktokolwiekwidzialktokolwiekwie
  • 1
  • Odpowiedz