Wpis z mikrobloga

Cześć mirasy, spierdoks lvl 11 here. Czasami widzę jak to podludzie w internetach wylewają swoje gorzkie żale, jak to oni w życiu mieli przejebene. Pewnie już wiecie, co mam wam do powiedzenia. Tak, zgadza się, ja miałem pierdyliard razy gorzej, ale nie narzekam i nie użalam się nad sobą. Dodam wincyj. Ja od wczesnych lat miałem już pod górkę. Kiedy byłem małym gówniakiem, moi starzy zginęli w wypadku samochodowym. Nie pamiętam nawet ich twarzy. Po wypadku oddano mnie w czułe ręce wujostwa. Była to typowa cebulacka rodzinka. Wuj Janusz i ciotka Grażyna mieli jedynego syna Sebę. Nie trudno się domyślić, że Seba był maskotką domowego ogniska i lubił to wykorzystywać. Oczywiście tam też nie miałem sielanki. Zostałem zakwaterowany w pomieszczeniu gospodarczym (super pokój #!$%@?), mimo, że w domu mieli jeszcze ze dwa pokoje gościnne, a jak próbowałem coś zmienić w mojej marnej sytuacji, dostawałem stałą odpowiedź: „Anon, #!$%@?. Co ty nas tak męczysz? Przynieś, choć raz, tak dobre oceny ze szkoły jak Seba, to się zastanowimy”. Po #!$%@? zwykle dostawałem gratisowy #!$%@?, bo wuj lubił wypić. Pewnie już domyśliliście się, że dobre oceny, które Sebix przynosił do domu, były efektem mojej ciężkiej pracy, ale nie mogłem z tym nic zrobić, bo groził mi #!$%@? od całego gangu, którym zarządzał #!$%@? kuzyn. Czasami myślałem nad wybiciem całej wesołej rodzinki, ale potem przypominałem sobie, że przez niedożywienie miałbym problem z uniesieniem noża. Tak właśnie mijało moje patologiczne dzieciństwo. Wszystko zaczęło się komplikować, kiedy wbiłem lvl 10. Zacząłem brać narkotyki i straciłem kontrolę nad swoimi poczynaniami. Zaczęły przychodzić do mnie zawiadomienia o nieopłaconych mandatach. Okazało się, że pod wpływem środków odurzających miałem zatargi z policją. Wuj z ciotką się #!$%@?, bo myśleli, że koresponduję z opieką społeczną, a biedny Seba dostał bólu stulejki, bo jemu z kolei ubzdurało się, że kręcę z gąskami. W celu uspokojenia wkręciłem im, że jakaś prywatna szkoła chce mnie przyjąć w swoje progi, bo jestem utalentowany. Nie wiedziałem jak duży błąd popełniłem. Wuj Janusz za karę zamknął mnie w latarni morskiej, gdzie spędziłem jedenaste urodziny. Zmiana zameldowania nie przeszkodziła jednak policji. Kiedy świętowałem kolejny rok mojego #!$%@? życia, przypalając haszysz, stało się to, czego najbardziej się bałem. Jakiś grubas z kryminalnej zrobił mi wjazd na chatę (właściwie hehe latarnię) i powiedział, że mnie zabiera i mam #!$%@?. Nie miałem żadnych przyjaciół, więc domyśliłem się, że to Seba strzelił z ucha i podał moją lokalizację. Wspomniałem już o haszu, ale miałem przy sobie znacznie więcej ciekawych substancji. Ze strachu przed dożywociem połknąłem wszystko. Po pięciu minutach wiedziałem jak straszną inbę #!$%@?łem. Motor grubasa unosił się w powietrzu, a mnie zebrało na wymioty. Zrobiliśmy postój w pobliskim pubie. Tam wcale nie było lepiej, na ścianie otworzyły się wrota i ujrzałem przeróżne, dziwne stworzenia oraz staroświecko ubranych ludzi. Super urodzinki, najpierw latam na motorze, a potem przenoszę się w czasie. Niestety potem urwał mi się film. Obudziłem się nad ranem na stacji kolejowej, kiedy zabierała mnie karetka pogotowia, okazało się, że wyrżnąłem głową w ścianę, kiedy próbowałem na nią wbiec z pełnym ekwipunkiem. Zabrano mnie do zakładu psychiatrycznego, na szczęście dostałem pokój z klamkami. W sumie wolałem udawać wariata, bo było tam przytulniej niż u wujostwa. Wszedłem w dobre kontakty z personelem i już po dwóch godzinach pobytu dostarczono do mojego pokoju cały bagaż, który miałem na peronie. W tym momencie siedzę, jak król na wygodnym łożu, zajadam się żelkami i gadam ze swoją sową. Nie wiem skąd miałem hajs, ale okazało się, że kupiłem jeszcze 5 kg grzybów, starczy na długo.


#pasta #heheszki #jestesieroto
  • Odpowiedz