Wpis z mikrobloga

Piszę na szybko, bo jeszcze ze mnie nie zeszło.
Nie ma to jak dobrze zacząć rok.
Najpierw zrobię krótki wstęp - studiuję we Wrocku, mam jakieś 2.5 h drogi pociągiem do miejsca zameldowania. Mieszkam w wynajmowanym mieszkaniu. Tyle starczy.
Tak więc po świętach wracam sobie kulturalnie pociągiem, w przedziałach niewielki ruch, na autobus spod PKP nie trzeba było długo czekać, było aż za dobrze. Ale ja banan na ryju, ciągnę swoją obładowaną żarciem torbę na kółkach przez te kilkadziesiąt metrów od przystanku.
Wchodzę do mieszkania, a że współlokatora nie ma, to moją rolą było odkręcenie głównego zaworu z wodą, podłączenie routera itp. Odkręcam zawór z wodą i już pierwsze ostrzeżenie - woda leci ze spłuczki pomimo jej napełnienia. Z racji że były już podobne problemy, więc zakręciłem zimną wodę, spłukałem kibel do końca, odkręciłem wodę - działa jak marzenie!
Tak więc przygotowuję dalej mieszkanie do używalności, wkładam żarcie do lodówki, zakładam nowy worek od śmieci i znowu zonk - pod zlewem (każdy chyba ma tam śmietnik) kapie woda. Ale nie z rur idących bezpośrednio ze zlewu, tylko z rury idącej z... pralki. Pikanterii historii dodaje fakt, że od czasu naszego wprowadzenia się (1,5 roku) pralka nie była używana. Ale dobra, kapie, wypadałoby coś podłożyć.
Wiadro z wodą - za wysokie, nie wchodzi bo wystaje taki #!$%@? spod zlewu.
Śmietnik - jakoś siedzi, ale w sumie #!$%@? daje, bo kapie przy samej ścianie.
No to podkładam jakieś szmaty, wodę mam na podłodze, walczę z mopem, żeby to wytrzeć, wreszcie #!$%@?łem się i zakręciłem wodę. Chwilę pokapało, przestało.
Dzwonię do właścicielki mieszkania. Mówię, że mi kapie i jak zakręcę wodę to nie kapie, ale jednak zimna woda w mieszkaniu się przydaje. Dobra, załatwię kogoś.
Po chwili telefon, że jednak nie załatwi, bo święto jutro i może mi ręczniki przynieść, jakby kapało (no #!$%@? DZIĘKI).
I teraz siedzę taki #!$%@?, połowa torby nie rozpakowana, bo musiałem walczyć z wodą, zjadłem sześć babeczek, kończę uszka, oglądam sobie Kopyra i piszę to mirko. Bo kapie mi woda z zaworu, który nie był używany.
#gorzkiezale ##!$%@?
PS Nie wie ktoś, gdzie w okolicach Powstańców Śląskich będzie jakiś sklep otwarty jutro (rodzinny, czy coś tam, wiem że jest taka możliwość)?
  • 6
@szrek: Właśnie ten zawór jest jakiś dziwny, ja nie wiem czy tam nie ma jakiegoś dziwnego połączenia ze spłuczką czy czymś, bo on jest przy samej ścianie, a po drugiej stronie ściany jest łazienka. Poza tym zawór do pralki podejrzewam, że powinien być zamknięty, jak nikt jej od półtora roku nie używa.
Ja bym poxylina pokleil, kilka razy pomoglo na kapanie. Jak nie to nowy waz i zawor, bo pewnie te gwinty popuscily. Sorry za ort.