Z kuzynami mieliśmy taki układ z panem ze sklepu fotograficznego, że nam odkladal puste pojemniki po kliszy. Siekalo niemiłosiernie, wstyd się przyznać ale głównie wróble. Na odkupienie win, bawiliśmy się też w szpital dla rannych ptaków, niestety z braku umiejętności weterynaryjnych przezywalnosc wynosiła zero...
Albo łożyskowa kulka, albo mały kamyk okrąglak, bo kanciaste pociski szybko niszczyły gumę.
I powinno się łatwo mieścić w kieszeni.
Ja miałem i mam profesjonalną procę. Jak byłem mały, to nie byłem jej w stanie odpowiednio naciągnąć...
Komentarz usunięty przez autora Wpisu