Wpis z mikrobloga

jak byłem mały i przyjechało do nas wesołe miasteczko, poszedłem sobie za kilka złotych na takie kaczki, co to się kręciły i unosiły w górę, opadały, znowu się unosiły i tak dalej. zapłaciłem, wsiadłem i tak #!$%@? w kółko, tylko dziwiłem się dlaczego się nie unoszę i nie opadam. czas minął, zszedłem i się dowiedziałem, że trzeba było ciągnąć za dźwignię w tej #!$%@? kaczce. do teraz mi smutno jak o tym pomyślę, że #!$%@?łem tyle kasy na kaczkę

#pasta #heheszki #coolstory #oswiadczenie
  • 11
@mrriddle: a ja w ogóle nie wsiadłem. Wiedziałem o tej dźwigni i bałam się, że źle ja pociągnę, albo, że "coś się stanie", np że kaczka pójdzie za wysoko, coś się zepsuje i pan będzie krzyczał. I kłamałem, że wcale nie chcę tym jechać.
@mrriddle: ja za bajtla chodziłem na jakieś samolociko-statki kosmiczne. Można było latać w górę i w dół i dodatkowo strzelało się do innych, jak się kogoś zestrzeliło(taki laser tag dla ubogich, czyli prawdopodobnie strzelał pan z budki) to się było bogiem bogów. A jak ktoś nas trafił to error i już się leciało tylko "po ziemi".
@mrriddle: Pracowałem jako operator m.in takich łabędzi. Najlepsze akcje były jak pod koniec siłownik nie zadziałał jak powinien i łabędź zamiast opuszczać się jakieś 7 sekund to opuszczał się 30s ... o całkowitym zablokowaniu siłownika nie wspominając.. ludzie na górze wołali do Pana o ratunek i w ogóle olaboga zaraz zgine.
@mrriddle: A' propos szczania do zlewu. Kiedyś jeszcze w gimbazie był taki Michał co zawsze był przygotowany na lekcje, zawsze miał zadania domowe, dobrze się uczył itp. Pewnego dnia pojechałem na rower i koło Biedronki jak chciałem przejechać na drugą stronę ulicy(jechałem po ścieżce rowerowej przy chodniku) patrzę na prawo- nic nie jedzie, na lewo też no to jadę, a że światło miałem zielone to niczego się nie bałem i później