Wpis z mikrobloga

Dziś wstałem wyspany, rześki, gotowy do oddania osocza (nie spodziewałem się takiego zwrotu akcji). Zjadłem lekkie śniadanie, bułkę z dżemem standardowo przed oddaniem krwi i jakaś tam herbatę. No dobra uszykowałem się no to jadę do punktu krwiodawstwa. Wszystko ładnie idę do rejestracji, wypełniam ankietę rozgrzewam palce o spodnie (zawsze mam zimne) git elegancko hemoglobina na poziomie 14,8. Czekam w kolejce do doktora niechcący mi się ziewało a pani pielęgniarka zwróciła na to uwagę "oj nie wyspany" odprowadziłem ją z lekkim uśmiechem. Pomyślałem oby nie było z tego jakiś konsekwencji (no i wykrakałem) U lekarza wszystko w porządku tętno w normie bodajże 140/70. Czekam już do oddania krwi. Po około godzinie czekania, wychodzi pielęgniarka i mówi "Kowalski może być lewa ręka" a on "niestety nie" no dobra spoko sobie pomyślałem to teraz pewnie mnie zawoła no i tak było "ale się panu poszczęściło" a ja "jak nigdy :)" siadam wygodnie na fotelu, podłącza mnie no i zaczynamy... A zapomniałem dodać że dwa tyg temu też oddawałem z lewej reki osocze. Jak wiadomo przy oddawaniu osocza występują trzy fazy (pobieranie i oddawanie) trwa to ok 40min. Dobra do setna. Przy pierwszej fazie oddawania poczułem lekki ból w okolicy wbicia igły. Po kilku minutach coś separator zaczął wariować a co się okazało pękła mi żyła przy pobieraniu od maszyny krwi. Pielęgniarki hurr durr szybko i sprawnie wbijają mi w prawą rękę. Posmarowały jakimś żelem miejsce przed wkłuciem igły i przyłożyły gazikiem następnie obwinęły taśmą. Ja już taki z lekka zamieszany, no dobra zdarza się (rzadko) ale zdarza się. Z myślami że już tylko z górki a tu dopiero pod górkę... W drugiej fazie pobierania od maszyny z lekka mi się źle zrobiło, powoli robiło się biało przed oczami. Pielęgniarki od razu zwróciły na mnie uwagę. Dostałem kilka liści w twarz, prosili abym otworzył oczy (nic kompletnie nie widziałem). Kazały mi otworzyć usta po czym to zrobiłem i wlały mi lodowatej wody. No trochę ujrzałem światła dziennego. Kazały mi potrzymać kubek w ja lekkim stresie żeby go nie upuścić. Po chwili mi dały kolejny kubek z ciepłą herbatą "no zajebiście teraz tylko nie mdlej :D" pomyślałem. Zamiast 600ml osocza oddałem 450ml. Po około pół godziny (już ogarnięty) wstałem przeprosiłem za zaistniałą sytuacje i życzyłem wesołych świąt. Z lekka zniesmaczony i z opuszczoną głową wyszedłem z pokoju ( ͡° ʖ̯ ͡°).

Siniaka jeszcze nie ma, ale ręka boli niemiłosiernie :/

Sorki za błędy ortograficzne i stylistyczne.

#krew #barylkakrwi #truestory
Pobierz mosci_K - Dziś wstałem wyspany, rześki, gotowy do oddania osocza (nie spodziewałem si...
źródło: comment_FwZqlHiuh74GZCBipOWoQfxxeRS0hmzE.jpg
  • 11
@mosci_K:

I know that feel, bro.

Przy ostatnim oddawaniu krwi dwa razy zemdlałem - raz, gdy maszyna zaczęła cykać ze gotowe, a dwa, gdy czekałem już w poczekalni na odbiór czekolad. Lekarz zabronił mi więcej oddawać a miałem już coś koło 12 litrów na koncie ( ͡° ʖ̯ ͡°)
@mosci_K: Tak bez probelmu cię wypuściły? Ja jak odjechałem na fotelu to za żadne skarby nie chciały mnie wypuścić. Wezwały karetke i na wózku stamtąd wyjechałem. W szpitalu 3 godzinki pod kroplówką i dopiero wtedy do domu.
@mosci_K: @Pokrakk: Ja przedwczoraj oddawałem krew pełną. Zaraz po oddaniu jeszcze siedząc na tym fotelu pielęgniarka zmieniła pozycję (przed oddaniem poprosiłem aby unieść mi nogi, żeby lepszy przepływ krwi był i szybciej poszło) do tej pierwotnej z nogami w dół i mi się zaczęło ciepło robić to mi dali zimny okład, po chwili już było normalnie.

Różne rzeczy się dzieją, ale póki mogę to oddaję.
czasem tak bywa :), nie ma co się przejmować. Też kiedyś pękła mi żyła, piękny krwiak się zrobił, kolorowy :). przy 40-50 oddaniu. Niewiele brakowało żebym też raz zemdlał - wtedy miałem na koncie już naście donacji. Więc nie ma reguł, obecnie mam 89 donacji i za każdym razem myślę czy nie "fajtnę".

A Ty miałeś kumulacje :), gratulacje ;)