Wpis z mikrobloga

Wczoraj miało miejsce spotkanie trenera Jerzego Brzęczka z kibicami

Jaka będzie przyszłość Lechii?

Aleksandra Sieczka

Jerzy Brzęczek, trener Lechii Gdańsk, po zwycięstwie z Piastem w końcu zdecydował się na otwarte spotkanie z kibicami, na którym mogli przedstawić wszelkie żale i oczekiwania związane z ich klubem. Po krótkim wstępie, szkoleniowiec oddał głos entuzjastom, którzy ochoczo zabrali się do zadawania pytań i wymieniania przemyśleń, chcąc wyłuskać jak najwięcej z odpowiedzi nowego opiekuna lechistów.

Trener praktycznie na samym wstępie przyznał, że na kluczowe aspekty dla rozwoju klubu składa się przede wszystkim utrzymywanie kontaktu z młodymi zawodnikami, ich menadżerami, czy akademią, którzy mieliby stanowić przyszłość klubu. Wszystko to, by nie popełnić swoistego błędu, jaki miał miejsce w ostatnim okienku transferowym, gdy pozyskano 20 graczy. Graczy, którzy nie tylko są całkowicie różni, ale i ich zdecydowana większość jest usposobiona ofensywnie, przez co koncentrują się głównie na grze do przodu, co nie może stanowić podwalin dla nowoczesnego rozwoju zespołu. Równie mocno została podkreślona znaczącą rolę skautingu (m.in. niemieckiego), bez jednoznacznego określania kierunku, czy schematu transferowego.

Szkoleniowiec nie chce pominąć żadnego punktu w odbudowie osłabionej ekipy. Z tego powodu, na początku chce zająć się sprawą wewnątrz klubu, a dopiero później ewentualnymi roszadami – żeby cokolwiek zbudować, konieczne są mocne fundamenty, które jak na razie są w trakcie konstruowania. Szczególnie niezbędnym okazuje się być przyłożenie do linii defensywnej, która wręcz priorytetowo musi zostać wzmocniona. W dyskusji dość silnie przewijało się nazwisko Możdżenia, który dla trenera na dzień dzisiejszy jest prawym pomocnikiem:

Z jednej strony jego predyspozycje fizyczne i motoryczne są predestynujące go, żeby grać na tej pozycji.
– mówił trener, wskazując na jego lekki brak podstaw do gry w obronie, czy dawne nawyki ofensywne. Jako przykład został podany błąd, jaki popełnił w meczu z Piastem, który „pomógł” rywalowi w zaliczeniu trafienia. Niemniej jednak, szkoleniowiec uważa Możdżenia za zawodnika ciekawego, wszechstronnego, ze zdecydowanie dużym potencjałem nieograniczającym się jedynie do jednej pozycji, jaką jest prawa obrona.

Kibice byli równie mocno zainteresowani kwestią Lekovicia, do którego sam trener przyznał, że jeszcze nie do końca udało mu się dotrzeć. Na całą tę sytuację głównie miała wpływ tragedia w jego rodzinie, która wpłynęła na mocne zaburzenia koncentracji, odwzorowane na boisku (piłkarz nie do końca potrafi odnaleźć się w miejscu na murawie, w którym akurat powinien się znajdować). Pomimo tego wszystkiego, szkoleniowiec pokłada ogromne nadzieje w obrońcy, który według niego jest przygotowany do gry (nawet biorąc pod uwagę niedawny uraz łydki). Jerzy Brzęczek ledwie mimochodem zaakcentował, że Leković zmaga się z innym problemem zdrowotnym (to przypadek sprawił, że został dostrzeżony), o którym póki co nie chce mówić.

Burzliwa dyskusja zawiązała się w momencie wejścia na grunt zaangażowania, które entuzjaści zdecydowanie odmawiają Lechii, uważając, że zawodnicy nie zostawiają na boisku należytej ilości serca. Trener zajął miejsce po stronie swoich podopiecznych, stając w opozycji i przywołując chociażby przykład meczu z Piastem, w którym to wysoki pressing zdecydował o wyniku spotkania (nawet pomimo gry w osłabieniu). Również przywołał spotkanie z Jagiellonią, podkreślając, że choć 25 minut drugiej połowy nie należało do najlepszych (piłkarze nie zrealizowali założeń strategicznych), to po zmianach gra prezentowała się znacznie lepiej (szczególnie w ostatnim kwadransie). Mimo słusznych argumentów trenera, kibice i tak wytknęli szkoleniowcowi brak pomysłu na grę, na który składa się problem z funkcjonowaniem skrzydeł, a tym samym z dośrodkowaniami, zdecydowanie dogrywanymi „na aferę” (lub, jak kto woli „na Colaka”, bo „może wpdnie”). By w jakiś sposób wybrnąć z ciężkiej sytuacji, w jakiej szkoleniowiec został postawiony, przywołał problem presji spoczywającej na jego graczach, wskazując, że to właśnie ona powoduję grę na tzw. „alibi”. W końcu, udało mu się wybrnąć z grząskiego gruntu, podkreślając statystyki przebytych kilometrów w czasie meczu, czy chociażby problem roszad w klubie, których było zdecydowanie zbyt dużo, jak na tak niewielki przedział czasu.

PLAN PRZYGOTOWAŃ ZIMOWYCH:

5.01 – pierwszy trening

6.01 – 8.01 (?) – badania

9.01 – 20.01 – TURCJA

20.01 – powrót, sparing z Olimpią Grudziądz

25.01 – 03.02 – HISZPANIA

06.02 – sparing z Bytovią Bytów

Wiele czasu poświęcono również pytaniom o ewentualne transfery. Według szkoleniowca, żadne ograniczenia finansowe w tej kwestii nie są mu wiadome, a więc entuzjaści Lechii mogą spodziewać się sporych roszad w składzie ekipy. Tym samym trener został zmuszony do wypowiedzenia się o Lisowskim, wskazując, iż jest świadomy jego predyspozycji i sposobu gry i ma również w pamięci, że ów gracz już kiedyś był o krok od przenosin do gdańskiego klubu. Ponoć przewiduje się także pozyskanie gracza doświadczonego, który miałby utrzymać w ryzach młodzież z Lechii.

Kibice nie pozostawili obojętnej kwestii Aleksicia, który według trenera Brzęczka ma duże umiejętności, ale niezbędnym jest je w końcu należycie wykrzesać i złożyć z zaangażowaniem oraz mentalnością. Szkoleniowiec podkreślił, że już w jego poprzednich klubach widoczny był spory problem z aklimatyzacją, a tym samym wywalczeniem miejsca w wyjściowym składzie na dłużej i dopóki nie będzie miał okazji zobaczyć go przez pełne 90 minut, nie wyrobi sobie o nim zdania.

Entuzjaści gdańskiej Lechii oprócz sytuacji kadrowej, czy organizacyjnej klubu dociekali również o grę dwoma napastnikami, która według trenera możliwa jest dopiero w przyszłości. Jak na razie, niezbędnym jest wypracowanie systemu poruszania się zawodników, dołożenie do tego skuteczności i samo zrozumienie mentalności poszczególnych graczy. Zastosowanie większej ilości piłkarzy z przodu może być pomocne w końcówce, by wypracować większy chaos w szeregach przeciwnika. Na potwierdzenie swojej tezy o tym, że nie ilość, a jakość decyduje o sukcesie, szkoleniowiec przywołał postać Wiśniewskiego, nominalnie będącego pomocnikiem, a który w spotkaniu z Piastem zaliczył hat-tricka.

Pomijając kwestie ogólnoklubowe, ciekawym dla zgromadzonych okazała się być postać Pawłowskiego, który w początkowym okresie swojego bytowania w Lechii korzystał ze wsparcia psychologa. Trener Brzęczek ma jednak zupełnie inne podejście, aniżeli jego poprzednicy. To on chce być psychologiem dla swoich graczy. Chce złapać z nimi szczególną więź, uważając, że tylko on, znając psychologię szatni, jest w stanie w jakikolwiek sposób im pomóc. Nikt z zewnątrz nie zrobi tego lepiej. Tutaj również wyciągnięto starą wypowiedź szkoleniowca, która wskazywała na to, ze po przybyciu do Gdańska był załamany. Jerzy Brzęczek po raz kolejny wyszedł obronną ręką, podkreślając, że chodziło mu tylko o to, iż na pierwszym jego spotkaniu z nowymi podopiecznymi przewijał się jeden motyw: spuszczonej głowy. Piłkarze byli wręcz pozbawieni ducha walki, wszystko wykonywali na jedno tempo. Szkoleniowiec rozumiał, że musi to wynikać ze „sporego szumu” związanego z częstymi zmianami kadrowymi, które mając wpływ na psychikę, oddziałują również na pewność siebie, problem z podjęciem ryzyka, czy przestawieniem się na zupełnie nowy styl gry (tym samym, podania i dośrodkowania tracą na jakości, a morale w zespole siadają). Mimo wszystko, powoli udaje się wykrzesać więcej optymizmu z lechistów, co również wpływa pozytywnie na ich poczynania boiskowe.

W tym miejscu, szkoleniowiec przywołał anegdotę dotyczącą sytuacji sprzed 4 miesięcy, gdy podczas prowadzenia Rakowa Częstochowa, przydarzyła mu się kontuzja jednego z kluczowych graczy i na jego miejsce polecono mu pozyskanie… Garbacika. Młody piłkarz odmówił Brzęczkowi przenosin, mimo swojej niepewnej pozycji w Lechii, co okazało się być nader dobrym posunięciem, bowiem wiele wskazuje na to, że na trochę pozostanie w gdańskiej defensywie (a przynajmniej na mecz z Lechem).

Podsumowaniem dość długiego spotkania kibiców z trenerem Brzęczkiem, stała się jego wypowiedź dotycząca wytycznych, według których pragnie się poruszać podczas budowy nowej Lechii. Szkoleniowiec nie chce marnować energii na rozpamiętywanie przeszłości – jest ona częścią klubu, ale zamartwianie się nią w żaden sposób nie wpłynie pozytywnie na konstruowanie czegoś nowego. Kluczowym jest tutaj szukanie plusów i odrzucenie strachu. Trener Brzęczek wspomniał nawet swoje pierwsze chwile w zespole, gdy na twarzy każdego z piłkarze malowało się ogromne przerażenie. Wówczas, zdecydował się wspomnieć, że jest jedną z tych osób, które nawet w momencie, gdy stoją nad przepaścią, w pewien sposób są optymistyczne. Bo w końcu, gdy jesteś na szczycie, w najmniej spodziewanym momencie możesz stracić przytomność.

Ekstraklasa, Publicystyka

#lechia #ekstraklasa
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach