Wpis z mikrobloga

#rozdzial V

No przyznam, że tego się nie spodziewałem. Życie, choć będąc uczciwy wobec siebie i was powinienem nazywać to egzystencją, potrafi zaskoczyć. Nie jestem wcale daleko, i nie, nie czuje, że to już koniec. Po prostu jest tak jak nie do końca wiem czy powinno być, a dlaczego? O to właśnie się rozchodzi od samego początku. Mówiąc już tak prosto ...

Jak, jak do cholery ma być?

Właśnie, tego nie wiem. Mógł bym udawać, wymyślać, ze taaak oczywiście wiem, no ale mogę się mylić, choć nie do końca więc może mam racje ... Bełkot! Jeden wielki bełkot, choć patrząc na wszystko wokół staje się malutkim ziarenkiem na pustyni.

Kwiaty kwitną, drzewa puszczają pąki czy rodzą owoce. Zwierzęta Ehkm... kopulują, wszystko jakoś się kręci, wszechświat zdaję się mówić do nas nieprzerwanie, jednym długim o tej samej tonacji, częstotliwości pasmem 'czegoś' ...

Sam początek dnia wyglądał na zwykły, niby wszystko było. Było... co takiego ? No wszystko! Wstaję rano, mam co zjeść, co prawda akurat miałem ochotę napić się kawy, przed wyjściem do pracy, ale nie było mleka. Mogłem zaradzić temu wczoraj, ale nie pamiętam czemu tego nie zrobiłem, zresztą to nie istotne. Wypije herbatę, będzie zdrowiej, zjadłem bułki, zaczynały już tracić świeżość. W myślach przy kuchennym stole oceniłem śniadanie na 6/10. Tak... historia która zaczeła się jakieś 4 lata temu trwa do dziś, wszystko co wydarzy się ma jakieś 'jakiekolwiek' znaczenie leci bezwarunkowo pod moją bezlitosną ocenę, w skali 1 do 10. Czasami wykraczam , nawet to miliona. W obie strony ...

7:40. Idę, niestety muszę... Znaczy się ... chcę. Prawda ? Na pewno ...

Jedzie.

Wsiadam zamykam. No tak... wciskam 0.

A gdyby tak była awaria i znalazł bym się w ciągu 4 sekund na dole, ale podskoczył jakieś 0.02 sekundy przez uderzeniem, to co ?

PIM, drzwi uchylają się, nie ufnie patrzę na cyfrę na ścianie: 2.

Mimowolny odruch nogi, energia stracona jednak gdyby dane zawiodły i miał bym racje zyskał bym setnesekundy które zwróciły by mi tę energię...

-dzień dobry (Trochę niedokładnie)

-dzień dobry drogi sąsiedzie ! zapowiada się wspaniały dzień !

-Ta...

-Wie pan, dziś będzie wspaniale! Mówię panu!

-No tak...

Pim!

Wyszliśmy, nie wiem czy ja pierwszy czy on, ale nagle nie było go widać, tak jak by nie istniał nigdy, auto stało tam gdzie zostawiłem je wczoraj, chyba... Bo nawet nie pamiętam. Wsiadłem włożyłem kluczyk do stacyjki.

Jeden, dwa, trzy...

Odpaliłem...

Wspaniały dzień ... Huh, nie zapowiada się źle ...