Wpis z mikrobloga

Krótka (ekhm) odpowiedź do @KREM_Z_BROKUL odnośnie liberalizmu. Zdecydowałem się na osobny wątek zamiast komentarza, bo wydaje mi się, że ta dyskusja może zainteresować trochę szersze kręgi. Dlatego wołam w tym miejscu: #neuropa, #4konserwy, #ekonomia, #filozofia.

Piszę odnośnie Twojego wpisu w #bookmeter, w którym przedstawiasz książkę potępiającą liberalizm (jak rozumiem zarówno ekonomiczny, jak i obyczajowy).

Do rzeczy: jak zwykle muszę się z Tobą trochę pokłócić. Twój wpis może nie był w całości o liberalizmie, ale Twoja niechęć do tej doktryny, niejednokrotnie już wyrażana, nie daje mi spokoju. W szczególności, jeśli argumenty przeciwko liberalizmowi użyte przez pana Schmitta są podobne do tych, których Ty zwykłeś prezentować, to już wiem, że nie będę przekonany.

Piszesz z pogardą:

Autora doceniają zarówno ludzie z prawej jak i lewej strony, nie wiem jak z liberałami, bo nie wiem czy mają jakiekolwiek własne poglądy, oprócz walki o pokój na świecie, zjednoczenie ludzkości, egoizmu, robienia zakupów i oglądania telewizji


Zdajesz sobie sprawę, że tworzysz chochoła i bohatersko z nim walczysz? Redukujesz liberalizm (który przecież nie wziął się znikąd, a jako odpowiedź na dawniejsze antywolnościowe systemy) do kilku kwestii satyrycznie przedstawianych w pewnych kręgach (a i tak mimo wszystko ważnych).

Najpierw wspomnę o liberalizmie ekonomicznym, bo tu sprawa jest krótka i w zasadzie niekontrowersyjna. Ekonomia to, jak sama nazwa wskazuje, domena ekonomistów, i choć filozofowie mogą podrzucać jakieś pomysły czy wskazywać pewne problemy, to ich ostateczną oceną i znajdowaniem potencjalnych rozwiązań muszą zajmować się ekonomiści. Dlatego nie mogę uznać za szczególnie wartościowe rozmyślań i spekulacji zza biurka kogoś, kto nie ma fachowego przygotowania do wypowiadania się o tak skomplikowanej dziedzinie jak ekonomia.

Do czego zmierzam? Do tego, że wśród wykształconych ekonomistów panuje raczej konsensus, że liberalizm ekonomiczny to jedyne sensowne wyjście. Można spierać się o szczegóły (nawet bardzo daleko idące), ale nie może być mowy o żadnym decyzjonizmie czy interwencjonizmie w pełnym znaczeniu tych słów. Może zabrzmi to nieprzyjemnie, ale zawsze będzie głód i ubóstwo, zawsze też będą ludzie z trudnym życiem. Zawsze będziemy musieli pracować, a większość z nas w zawodach, które nas niespecjalnie satysfakcjonują. Ale tylko taki model działa, przykro mi. Zaklinanie rzeczywistości niewiele zmieni.

Teraz rozpatrzmy liberalizm obyczajowy. Wyśmiewasz pokój na świecie i konsumpcjonizm, ale zapominasz o tak "nieznaczących" kwestiach jak prawo człowieka do decydowania o sobie czy wartość (również praktyczna!) wolności i indywidualizmu. Co więcej, pomijasz również faktyczne, obserwowalne pozytywne skutki liberalizmu. To zresztą bardzo częsty problem u konserwatywnych myślicieli - tworzą sobie swój wyimaginowany, wyidealizowany system i nie zauważają, że jest to utopia, bo ludzie i świat funkcjonują zupełnie inaczej niż ci myśliciele sobie wykoncypowali. Odwieczny spór Arystotelesa z Platonem, nic nowego.

Przeczytałem artykuł Legutki, który mi kiedyś podesłałeś, i po zawartości Twojego wpisu wnioskuję, że Schmitt używał podobnych argumentów. Za maską erudycji ukryte były jednak tak naprawdę tylko dwa zarzuty, oba łatwe do obalenia:

1. Program liberalny jest niespójny i niejednorodny ze względu na nieusuwalny problem "co z tolerancją dla nietolerancyjnych? co z wolnością dla antywolnościowców?".

W teorii to jest problem. W praktyce - niekoniecznie. To, że istnieją jakieś punkty sporne (czy nawet skaza w samych założeniach) nie świadczy jeszcze o tym, że system nie sprawdza się w praktyce. Powiem więcej: właśnie taką totalność poczytuję za wadę myśli prawicowej. Cały ogromnie skomplikowany świat próbuje się zamknąć w jakiejś filozofii. Ekonomia, geopolityka, psychologia społeczna - po prostu nie da się tych dziedzin jednoznacznie i nieodwołalnie połączyć w jeden ostateczny, niezmienny system.

I właśnie ta niedookreśloność liberalizmu jest jego zaletą. To nie jest dezercja intelektualna. To przyznanie się, że nie potrafimy stworzyć utopii (czy nie jest to zresztą tautologia?) i podporządkować sobie świata w całej jego niezgłębionej złożoności. I lepiej dać ludziom wybór, niż zmuszać ich do życia wbrew ich woli. Co, swoją drogą, byłoby wątpliwe moralnie i jednoznacznie niesłuszne jeżeli wiemy cokolwiek o psychologii.

Mówiąc krótko: wolę niedoskonały system liberalny niż pseudo-idealny system autorytarny niemający żadnego uzasadnienia w realnym świecie. Jak się kończy zamordyzm mieliśmy już okazję się przekonać - na przestrzeni całej historii cywilizacji.

2. Istnieje "obiektywna prawda" i należy jej respektowanie wymusić siłą, a nie tylko ciągle "dyskutować".

Tu pojawiają się co najmniej dwa problemy:

a) Czy apologeta owej obiektywnej prawdy jest w stanie uzasadnić jej słuszność?

Tutaj piję szczególnie do wspomnianej przez Ciebie we wpisie "pozycji Kościoła katolickiego", która - jak wnioskuję - powinna być jednoznacznie uprzywilejowana, prawdopodobnie w sensie sojuszu tronu z ołtarzem: Kościół nie wtrąca się do sposobu rządzenia, ale narzuca reguły prawne i moralne, a władca wymusza na poddanych ich respektowanie. Czy potrafisz jednak wykazać wyższość etyki katolickiej w kwestiach ekonomicznych i moralnych? Przypominam: ciężar dowodu spoczywa na twórcy hipotezy.

A mówiąc nieco szerzej: słuszną myśl wyraziłem w poprzednim punkcie. Należy być bardzo ostrożnym w stosunku do ludzi, którzy twierdzą, że posiedli jedyną słuszną prawdę o świecie i chcą ją wszystkim narzucić. Bo potem może przyjść ktoś inny ze swoją "obiektywną prawdą" i w jej imię wyrżnąć poprzedników. I tak ad infinitum.

b) Nawet jeśli istnieje obiektywna prawda, to czy moralne jest jej wymuszanie?

Moim zdaniem nie, przynajmniej w takim zakresie, w jakim człowiek szkodzi co najwyżej samemu sobie, a nie społeczeństwu jako całości. Dochodzi też poruszany już przeze mnie problem praktyki: moralne dywagacje zza biurka to jedna sprawa, ale zupełnie inną jest postępowanie ludzi w realnym świecie i możliwość efektywnej implementacji autorytarnego państwa i sztywnego prawa.

To by było na tyle. Trochę tekstu wyprodukowałem, mam nadzieję, że komuś chciało się to przeczytać, a mnie udało się choć trochę przekonać antyliberałów do swojego punktu widzenia.

PS

Wiem, że wikipedia to niekoniecznie dobre źródło informacji, ale zakładając, że mówi prawdę o owym panu Schmittcie, to bierzesz się za niebezpieczne pozycje (to do @KREM_Z_BROKUL):

teoretyk państwa autorytarnego, zwolennik decyzjonizmu


uważał swoje teorie, za ideologiczne podstawy dyktatury nazistowskiej i uzasadnienie rządów Führera z punktu widzenia filozofii prawa


usprawiedliwiał morderstwa polityczne Nocy Długich Noży, jako „najwyższą formę prawa administracyjnego”
  • 25
@I_try_to_talk_to_you: @Cheater:

TL;DR:

1. Wśród ekonomistów zasadniczo panuje konsensus co do słuszności szeroko pojętego liberalizmu ekonomicznego i zastrzeżenia filozofów/etyków są w tej kwestii mało wartościowe.

2. Myśliciele konserwatywni mają tendencję to tworzenia utopijnych, totalnych i autorytarnych systemów, bo nie biorą pod uwagę niemożliwej do ogarnięcia złożoności świata (ekonomia, geopolityka, psychologia społeczna) i faktycznego zachowania ludzi.

3. Pozorna sprzeczność w sercu liberalizmu obyczajowego ("co z tolerancją dla nietolerancyjnych?") nie wyklucza efektywnego
@alkan:

Według mnie całkiem dobrym przykładem nowoczesnego liberalizmu w politycznym mainstreamie jest ALDE na poziomie europejskim. Oczywiście działanie na taką skalę wymaga kompromisów, ale i za zdolność do nich zdążyłem docenić Guya Verhofstadta.

Nie widzę żadnej sprzeczności ideologicznej w liberalizmie obyczajowym, przy założeniu, że "twoja wolność kończy się na moim nosie". Oczywiście to ostatnie trzeba interpretować racjonalnie (standard rozsądnego liberała?), bo inaczej zawsze będą krzyczeli, że parady równości homogenizują im dzieci.
Jak szeroko pojetego? Gdzie lezy linia panstwo/wolny ryjek?


@Cheater: W tę dyskusję nie chciałem się wdawać. Dlatego napisałem tak, a nie inaczej. Chodziło mi o to, że trudno będzie znaleźć ekonomistów popierających centralne planowanie czy znaczny interwencjonizm. Dzisiaj raczej stawiamy na ruchy oddolne, tworzenie firm i kreatywność ludzi. Odcinam się też tu od dyskusji około-politycznych (czyli system socjalny państwa, którego ja absolutnie nie wykluczam).

Mówiąc krótko: moja definicja liberalizmu gospodarczego jest
@Cheater:

KANDYDACI DO SŁUŻBY ZAGRANICZNEJ MUSZĄ


zdać egzamin dyplomatyczno-konsularny


znać co najmniej dwa języki obce


posiadać tytuł magistra lub równorzędny


wykazać się odpowiednim stanem zdrowia psychicznego i fizycznego

Chyba nie jestem w pełni zdrowia psychicznego, skoro w niedzielę o 4. w nocy piszę wypracowania na Wykopie. :(

A, no i z niemieckiego pamiętam tylko tyle: Ich weiss nich, Ich verstehe nich, Ich habe keine Hausaufgabe
Nawet jeśli istnieje obiektywna prawda, to czy moralne jest jej wymuszanie?


@alkan: Moralność tak nie działa.

1.To coś innego niż system prawny który raz, że powinien być jasny, możliwie nie skomplikowany, skodyfikowany i ogłoszony we właściwym czasie

2 moralność nie obejmuje pewnych kwestii prawnych np. jazdy lewą lub prawą stroną jezdni a prawo nie reguluje np. nie mycia, dłubania w nosie (chociaż tendencje legislatorów mogą być różne)

3. prawo czasami stawia
@alkan: > Teoria jest niewiele warta, gdy nie da się jej przełożyć na praktykę i dlatego to opinie ekonomistów powinny być najuważniej wysłuchiwane.

Dlatego właśnie oprócz ekonomistów należy słuchać np. socjologów, ale również etyków czy filozofów. Ekonomia to nie sztuka dla sztuki, tylko element większej układanki. Jeśli odrzucisz wszystko, poza ekonomią, to wrócisz do XIX w, bo z ekonomicznego punktu widzenia takie zatrudnianie dzieci w fabrykach to był strzał w dziesiątkę.
Można spierać się o szczegóły (nawet bardzo daleko idące), ale nie może być mowy o żadnym decyzjonizmie czy interwencjonizmie w pełnym znaczeniu tych słów.


@alkan: w jakim sensie? O jakie szkoły ekonomiczne Ci chodzi?
wśród wykształconych ekonomistów panuje raczej konsensus, że liberalizm ekonomiczny to jedyne sensowne wyjście


@alkan: zależy co oznacza ten liberalizm ekonomiczny. Bo jeśli chodzi tobie tylko o utrzymanie prywatnej własności, to raczej tak. Ale jeśli mówisz o bardzo elastycznym rynku pracy i całej mnogości umów, albo rozregulowanym sektorze finansowym, to oczywiście piszesz nieprawdę

nie może być mowy o żadnym decyzjonizmie czy interwencjonizmie w pełnym znaczeniu tych słów


@alkan: Interwencjonizm był sposobem
@alkan: Mimo że jesteśmy ideologiczne po tej samej stronie postanowiłem Ci jednak odpowiedzieć.

Najpierw wspomnę o liberalizmie ekonomicznym, bo tu sprawa jest krótka i w zasadzie niekontrowersyjna. Ekonomia to, jak sama nazwa wskazuje, domena ekonomistów, i choć filozofowie mogą podrzucać jakieś pomysły czy wskazywać pewne problemy, to ich ostateczną oceną i znajdowaniem potencjalnych rozwiązań muszą zajmować się ekonomiści. Dlatego nie mogę uznać za szczególnie wartościowe rozmyślań i spekulacji zza biurka kogoś,