Wpis z mikrobloga

@CrossX: no mnie się nic takiego nie zdarzyło, ale znajomy też jakieś zwierze zabił. Trudno było potem określić co to, bo ruchome elementy zrobiły ze ścierwa miazgę straszną. Dobrze, że sam potem pod maskę zajrzał, a nie jego dziewczyna, bo sprzątania byłoby jeszcze więcej.
@lmh_: Kiedyś miałem taką sytuację, jakoś późną jesienią chciałem odpalić auto a ono nic, nawet pyknięcia. Odrazu pomyślałem, że mi akumulator padł. Podnoszę maskę a tam tylko kawałeczek futerka między paskiem rozrządu. Nikomu nie polecam wyciągania kota z takiego miejsca. Mogę dodać, że bez krojenia się nie obeszło:-/