Wpis z mikrobloga

'W połowie lat 30. PKP postanowiły wyposażyć wszystkie swe agendy w dobre szwajcarskie zegary. Wydelegowany w tym celu urzędnik zaraportował, iż wyroby trzech firm spełniają wszelkie postulowane warunki i są w zbliżonej cenie. Polecono mu załatwić sprawę według własnego rozeznania. Kiedy się nad tym zastanawiał, jedna z firm branych przez niego pod uwagę zaproponowała mu prowizję. A on to zaaprobował. Nie miało to negatywnego wpływu na jakość zakupu, wszystko było w porządku i odbyło się zgodnie z prawem. Zegary znakomicie się sprawdziły. Ale wiadomość o tym, że wziął prowizję, jakoś dotarła do Warszawy. Nikt oficjalnie niczego mu nie zarzucał, w pracy funkcjonował jak dawniej, ale koledzy z ministerstwa przestali z nim chodzić na piwo czy do kina, zapraszać go na brydża czy na imieniny. I taki miękki bojkot towarzyski trwał aż do wybuchu drugiej wojny światowej.' ['Fenomen polskości (Elementarz)'; Rzeczpospolita, Plus Minus, 22-23 listopada]

Podobna sytuacja wydaje się być dziś bardziej anachroniczna niż natarcie konnicy.

#historia #ciekawostki #pkp #koleje
  • 4