Wpis z mikrobloga

  • 481
Najbardziej śmieszkowa historia mojego życia.

Miałem chyba 7 lvl. Złamałem sobie nogę. W rzepce. Jedyne co pamiętam to skok z łóżka na dywan, potworny ból, krzyk, mama do mnie podbiega, budzę się w szpitalu. Gips od kostki do dupy, tydzień w szpitalu i wypis. Jako że byłem chyżym brzdącem to po dwóch tygodniach nauczyłem się grać w berka i biegałem bez użycia kul xD ludzie tak kisnęli ze mnie, albo im było mnie żal, więc dawali mi się złapać. Albo faktycznie dobrze biegałem z nogą w gipsie, ale to raczej mało prawdopodobne. Po jakimś czasie, znowu szpital. Gorączka (40 stopni), ból głowy, wyczerpanie. Podejrzenie komplikacji. Rozcięcie gipsu diaxem (mały byłem i musieli mnie trzymać, ryczałem jak #!$%@?, od tego czasu JNFZ na 100 pro), badanie, nic się nie stało. Założyli od nowa. Okazało się że Anginy dostałem. Dwa tygodnie w szpitalu. Następnego dnia mama przy mnie leży, pić mi się chciało więc poprosiłem żeby kupiła mi coś (Kubuś marchew-jabłko). Poszła, 5 minut minęło, zachciało mi się lać. Minuty ciągnęły się w nieskończoność. W końcu postanowiłem że sam się odleje. No ale rurki przeszkadzały, a że miałem 7 lvl nie ogarnąłem że można wezwać pielegniarke ani że wyrwanie kroplówki i miernika bicia serca może spowodować jakieś Problemy. wyrwałem to wszystko i pod łóżkiem był nocnik także się odlałem i położyłem. W ciągu 20 sekund wydarzyło się kilka rzeczy:

a) wbiegają do mnie lekarze i pielęgniarki ze sprzętem do reanimacji XD

b) wchodzi mama z Kubusiem, patrzy lekarze charakterystyczny dźwięk piiiiiiiiiik XD, Kubuś upada na podłogę, podłoga tak bardzo #!$%@?, matka tak bardzo nieprzytomna xD

c) ja smutna żaba i płacz bo nie rozumiem o co biega xD

Wtedy ile wszyscy się nerwów najedli to ja nawet nie ale teraz cała rodzina ze mnie kiśnie, jestem prawdziwy śmieszek poza kontrolo xD #heheszki #truestory
  • 14
  • Odpowiedz
  • 70
Tak mi się przypomniała ta historia bo dziś przyjechały Janusze i Grażyny i w końcu pogaduchy zeszły na mój temat... 11 rok z rzędu
  • Odpowiedz
@Matis666: ja kiedyś leżąc na sali pooperacyjnej nic nie wyrywałem, a i tak umarłem. Tzn. pikanie stało się ciągłym dźwiękiem, dziwne uczucie jak to słyszysz i wiesz że to twoje.
  • Odpowiedz
@mysteriousnotme: Nie, wadliwy sprzęt :)

@tangerine_: Kiedyś już opowiadałem na wypoku, chociaż w sumie nie ma o czym. Tak w skrócie: słyszę piiiiiiiiiiii i się zastanawiam czy umarłem. Po chwili przychodzi pielęgniarka i pyta czy wszystko ok ( ͡° ͜ʖ ͡°) To ja jej mówię, że ze mną ok, z ich sprzętem nie. I poszedłem spać, bo te kilka słów to był wtedy spory
  • Odpowiedz