Hej Mireczki, czas porozmawiać o tym, o czym lwia część Polaków w ogóle nie myśli, czyli #poduszkafinansowa #wolnosciswoboda #immniejwymagasztymwiecejwygrywasz

Pytanie jest takie:
Gdybyście razem z partnerem od jutra przestali pracować (lub pozamykali Wasze firmy, zero zabawy w ZUSy, cokolwiek, full bezro) to na ile czasu wystaczyłoby Wam pieniędzy zakładając:

a) Liczymy pieniądze z "inwestycji" i dodatków, masz dywidendy? Masz najem? Masz pińcet plusa? Wliczasz.
Budżet domowy netto miesięcznie podaj to Ci powiem czy zaliczasz się do klasy średniej. Twoje wydatki niczego nie dowodzą. Jak masz 15+ koła na miesiąc położone na kuchennym stole to o kasie średniej możesz myśleć. Chaupy za to nie zbudujesz jednak, pójdziesz w krechę na 20 lat.
  • Odpowiedz
Mireczki własnie zrezygnowałem z pracy. Pierwszej pracy - nie w zawodzie - która strasznie mnie męczyła i zżerała od środka. Była to praca dla mnie toksyczna, gdzie jak wszędzie w Polsce, trzeba było klienta zrobić w bambuko żeby dostać od szefa jakąkolwiek kasę, a i tak nie była to godziwa zapłata. Tak czy inaczej - JESTEM WOLNY :D A moje sumienie może odpokutuje po pewnym czasie ;P

Teraz trzeba wziąć sie za
@dymson: Niby firma Door2Door podlegająca częsciowo pod jedną z większych firm telekomunikacyjnych. W praktyce takie dziwne patologiczne CallCenter gdzie dzwoniło się do klientów z ofertami.

Generalnie klienci zawsze byli rzetelnie (przynajmniej przeze mnie i wiekoszość kolegów) informowani o ponoszonych kosztach - natomiast samą firmę naciągało się omijając najróżniejsze procedury. Dziwne to strasznie i sam nie wiem kto w tym wszystkim był najbardziej poszkodowany - firma czy klienci.
  • Odpowiedz
@Python: Bardzo dobrze, że zrezygnowałeś z takiej pracy. Ważne jest to, aby móc sobie spojrzeć w oczy w lustrze bez uczucia wstrętu. Trzymam kciuki :) Zrób w zamian coś dobrego, sumienie szybciej da Ci spokój. :)
  • Odpowiedz