Nareszcie przemogłem się do obejrzenia "Fisher Kinga" Gilliama i nie żałuję. Początkowo film mi się ciągnął, przerywałem i przekładałem jego dokończenie wielokrotnie ale mniej więcej od połowy naprawdę mnie chwycił za serce. No i chyba jedna z najlepszych scen miłosnych jaką widziałem w historii-dowód na to że nawet #przegryw jeśli chce to potrafi. Polecam gorąco mireczki. Ciężko się wkręcić w ten film(jak to u Gilliama, pełno absurdu) ale warto. Polecam.
  • Odpowiedz