Równo tydzień temu we wtorek zaczęłam mieć z Łyżwą behawioralne problemy. Zaczęła mnie gryźć jak i resztę dziewczyn kiedy obok niej przechodziły. Myślałam, że zrobiłyśmy krok w przód z jej uczłowieczaniem, bo po przed tamtym wtorkiem usnęła razem z nami na wybiegu. Z nocy z wtorku na środę obgryzła wszystkie hamaki w klatce i zaciągnęła do najwyższej narożnej kuwety. Pisałam o tym problemie na forach w środę rano, diagnoza - ciąża. No to ważymy: w piątek 1,5 tyg temu po przyjeździe do nas ważyła 280g, środa - 286g więc wszyscy stwierdzili, że ciąża odpada, tak samo zdjęcia boczków, brzuszka i cyców wykluczyły kinder niespodziankę.

Pół godziny później w środę słyszę piski z klatki, podchodzę a w sputniku na wysokości 100 cm leży Łyżwa ze śpiącą na kamień Kasią i małym, drącym się kluskiem między nogami O.o Reszta stada siedzi w koszyku pod sputnikiem i z przerażeniem patrzą w jego stronę. Jedna wielka panika i niemoc, byłam sama w domu, więc ciężko mi było mając do dyspozycji tyko 2 ręce z demontażem sputnika i przeniesieniem go do chorobówki, więc złapałam resztę stada i przeniosłam do trzeciej klatki. Kasia-geriatryk dalej śpi kamiennym snem, Łyżwa rodzi obok, trycam ją jednym otworem, drugim, nic... W końcu udał mi się trik "na śmietanę" i udało mi się ją z tego sputnika wyciągnąć.

@Vadzajna wrócił z pracy, odczepiliśmy sputnik, zdjęliśmy górę i przenieśliśmy do chorobówki. Łyżwa urodziła 9 klusków, ale przez to, że u poprzedniego właściciela była tak zabidzona nie miała pokarmu. Do tego pewnie doszedł stres związany z przeprowadzką i łączeniem stada, a o ciąży nikt nie wiedział. Była godzina 18 - 4h od początku porodu, a brzuszki nadal puste. Zaczęła się akcja sprowadzenia Mamki, niestety karmówka w #lublin nie miała mamek z oseskami i tu zaczęły się schody. Dzięki dwóm dziewczynom ze szczurzego forum udało się uratować dzieci Łyżwy. Załatwiły mamkę z #warszawa ogarnęły transport blablacar i o 24 przyjechała do nas mamka białym tirem. Brzuszki nadal były puste, więc Łyżwę przenieśliśmy do klatki stada, maluchy łyżwy i 4 oseski mamki natarliśmy jednymi i drugimi zapachami, mamkowe kluchy oznaczyliśmy na ogonie markerem do płyt i wrzuciliśmy wszystkich do klatki.
megson91 - Równo tydzień temu we wtorek zaczęłam mieć z Łyżwą behawioralne problemy. ...

źródło: comment_wLyoktFk942ATa9mPunZUcNBNi5nw0CI.jpg

Pobierz
  • 9
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

@megson91: ogólnie to myśle, ze tak... Ale, ale, nie o tym chciałem wcale pisać. Ciężko nie zauważyć, że do grona sponsorów Michała dołączył nowy logotyp. Ciekaw jestem ile osób zajrzało w zlinkowaną stronkę, by zobaczyć o co biega, co oferuje firma i skąd pochodzi. Mnie zastanowiło natychmiast w jaki sposób dostaje się do niewielkiej brytolskiej firemeki, której opis teamu zaczyna się od słów-przysięgi "Our crew is just a group of good friends (...)". Czy Miho spędził semestr na Wyspach, kiedy ja nie patrzyłem? Żeby nie snuć domysłów zapytałem go wprost o to co chciałem wiedzieć.

Jak więc dostaje się do zagranicznej ekipy? Przez Internet. Rozmowę kwalifikacyjną zapewnił sobie filmikiem Cracow Bombs, szybka gadka przez gmail/gtalk/facebook i okazało się, że rajder znad Wisły jak ulał pasuje go tej grupy przyjaciół. Michał zasugerował, że Phil (założyciel i CEO) ma być może dobrze rozwinięte zdolności psycho-analityczne i instynktownie wyczuwa ludzi, którymi chciałby się otaczać. Zdradził też skromnie, że wcześniej, tym razem po internetowej premierze Krakowskich Ulic, odezwała się do niego ekipa DUBbmx z podobną propozycją, ale sprawa jakoś się rozmyła.

Wygląda więc na to, że internetowy headhunting stał się faktem. Gdy przeczytacie to zdanie pierwszy raz prawdopodobnie nie zrobi na Was specjalnego wrażenia, ale przeanalizujmy co tak na prawdę to oznacza. Kiedyś "karierę" zaczynało się od lokalnych konkursów na których należało zabłysnąć. Wygraną, szalonym transferem, charakterystycznym stylem, czymkolwiek co zwracało uwagę. Oczywiście "sponsor-me tapes" funkcjonują już od długiego czasu, ale nie znam przypadku w którym ktoś zawarł poważny układ na odległość. Zawsze chodziło o to, aby w jakiś sposób zaistnieć, ale w żywej społeczności. Nawet dziś większość firm nadal opiera się na lokalnych talentach, starych znajomych, albo ludziach z polecenia. Jest oczywiście mnóstwo wyjątków, kiedy wchodzi w grę prawdziwa popularność, żeby nie powiedzieć sława, zdarzyć się może praktycznie wszystko. Jednak trzon tradycyjnych firm stanowią chłopaki z sąsiedztwa. Przybrałem może ciut krytyczny ton, a niekoniecznie chciałbym to zjawisko ganić, po prostu zauważyć. To zabawne, że przy odrobinie pomyślności i obycia, można skompletować międzynarodowy team w jeden wieczór przed komputerem. Nie jest to też całkiem pozbawione sensu - filmy nie znanych szerzej wymiataczy z całego globu zasilają przecież internetowe serwisy prawie równie często, co te pełnowymiarowych prosów, czemu więc nie wykorzystać tego potencjału na reklamę. Filmy Miha w niejednym miejscu sąsiadują z nagraniem jakiegoś Dakoty albo
  • Odpowiedz
-"Mam na imię Łyżwa, bo jestem najłyższa i chciałam się przywitać. Hej Mireczki!"

Nasz nowy adopciak i #selfie z Basią :) Nie wiem w jakim jest wieku, ale jest najłyższa, przestraszona, nieufna i podgryza palce, a przed loszkami ucieka i zastyga w bezruchu wyglądając jak mały raptor.

Wołam: @Shinu @HorribileDictu @Melisandre @PanBardzoWilk
megson91 - -"Mam na imię Łyżwa, bo jestem najłyższa i chciałam się przywitać. Hej Mir...

źródło: comment_Ay5JqjpOVQb05gJUrpYmbuRjaRBGRW4Z.jpg

Pobierz
  • 22
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach