Jedni widzą w kamienicy przy ul. Limanowskiego w Krakowie miejsce na alternatywny ośrodek kultury. Drudzy natomiast twierdzą, że to zbiorowisko bezdomnych, którzy zawłaszczyli to, co należy do miasta. W sobotę interweniowała straż miejska.

Mieszkańcy Górczyna protestują przeciwko przeprowadzce skłotu ze Starego Rynku na ul. Sielską, gdzie anarchiści mieliby prowadzić "centrum kulturalne".

Amerykańska rodzina i jej prawnicy zostali oskarżeni o kradzież 23 nieruchomości - apartamentów, domów, wioskowych chałup.

Okazało się że squatters włamał się do domu w trakcie ich nieobecności i teraz twierdzi że należy do niego

Stefan Niesiołowski w "Kropce nad i" stwierdził, że squatersi "zajęli cudze mieszkania" i powinni je opuścić. Podkreślił, że nie wolno ich atakować czy obrzucać kamieniami, ale wskazywał też, że mieszkańcy squatu sami byli agresywni. - Wiele się od bandytów nie różnili - ocenił poseł PO.

Squatersi, którzy wprowadzili się do opuszczonego budynku przy ulicy Worcella mają problem. Pełnomocnik właścicieli nakazał im opuścić budynek do godziny 10 rano w piątek 19 lipca. Ci nie zamierzają tego robić, uważają, że są tam legalnie. – Może być gorąco – mówią squatersi.

Lepiej uważajcie z tymi weekendowymi wypadami za miasto, po powrocie może się okazać, że Wasz dom został uznany za nowy squat albo miejsce na centrum kultury alternatywnej.

Byli squatersi wygrali proces przeciwko Polsce przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Państwo ma im wypłacić 4 tys. euro grzywny. Poszkodowani domagają się przeprosin policji.