Dzisiaj #okiemespectro porównanie preferencji alkoholowych Niemców i Anglików.
Pracując na barze w #uk bardzo bardzo często (w zasadzie chyba częściej niż zwykłe piwo) sprzedawałam gin z tonikiem. Ilości te w porównaniu z Niemcami były przeogromne bo w trakcie mojej pracy w Niemczech (było to 4x3 miesiące) sprzedałam to ustrojstwo może 3 razy xD Bardzo wielu Anglików zamawiało też cydr (mieliśmy kilka rodzajów butelkowego i nawet cydr z beczki) Podczas mojej pracy w Niemczech NIGDY nie sprzedałam cydru, ale inna sprawa, że nie miałam go w ogóle w karcie. Podejrzewam, że gdyby było zapotrzebowanie to szef włączyłby go w ofertę. Nikt się mnie też o ten cydr nie pytał . Jeśli chodzi o podobieństwa to zarówno w Anglii jak i w Niemczech sprzedawałam dość sporo (głównie paniom) różowego wina. Od czasu do czasu Baileys (lubie Baileys (。◕‿‿◕。)).
Wiadomo Niemcy kochają sznapsy (według mojej opinii w większości niesmaczne xP) Zarówno Niemcom jak i Anglikom sprzedawałam mnóstwo ustrojstwa pod nazwą Jägermeister (mi to śmierdzi jak krople na żołądek i jest faktycznie ziołowe) co mnie jednak bardzo zdziwiło Niemcy piją inaczej tego sznapsa niż Anglicy. Niemcom sprzedawałam po prostu kieliszek 0,25 lub mieliśmy takie małe buteleczki (też pojemność 0,25). Anglikom bardzo często sprzedawałam tak zwane Jägerbomb czyli kieliszek Jägermeistra włożony do większej szklanki i zalany energy drinkiem. Spotkał się ktoś z was z czymś takim u Niemców? Bo ja w całej mojej karierze nie.
Anglikom w przeciwieństwie do Niemców zdarzyło mi się od czasu do czasu sprzedać czystą wódkę z colą itp. Niemcy raczej od wódki stronią (te ich sznapsy są znacznie lżejsze czasem mają 20procent czasem mniej lub więcej ale raczej nie jest to 40¬¬) Tylko taki pan Friedrich zabierał ode mnie z baru całą butelke wódki (ruskiej)
Pracując na barze w #uk bardzo bardzo często (w zasadzie chyba częściej niż zwykłe piwo) sprzedawałam gin z tonikiem. Ilości te w porównaniu z Niemcami były przeogromne bo w trakcie mojej pracy w Niemczech (było to 4x3 miesiące) sprzedałam to ustrojstwo może 3 razy xD Bardzo wielu Anglików zamawiało też cydr (mieliśmy kilka rodzajów butelkowego i nawet cydr z beczki) Podczas mojej pracy w Niemczech NIGDY nie sprzedałam cydru, ale inna sprawa, że nie miałam go w ogóle w karcie. Podejrzewam, że gdyby było zapotrzebowanie to szef włączyłby go w ofertę. Nikt się mnie też o ten cydr nie pytał . Jeśli chodzi o podobieństwa to zarówno w Anglii jak i w Niemczech sprzedawałam dość sporo (głównie paniom) różowego wina. Od czasu do czasu Baileys (lubie Baileys (。◕‿‿◕。)).
Wiadomo Niemcy kochają sznapsy (według mojej opinii w większości niesmaczne xP) Zarówno Niemcom jak i Anglikom sprzedawałam mnóstwo ustrojstwa pod nazwą Jägermeister (mi to śmierdzi jak krople na żołądek i jest faktycznie ziołowe) co mnie jednak bardzo zdziwiło Niemcy piją inaczej tego sznapsa niż Anglicy. Niemcom sprzedawałam po prostu kieliszek 0,25 lub mieliśmy takie małe buteleczki (też pojemność 0,25). Anglikom bardzo często sprzedawałam tak zwane Jägerbomb czyli kieliszek Jägermeistra włożony do większej szklanki i zalany energy drinkiem. Spotkał się ktoś z was z czymś takim u Niemców? Bo ja w całej mojej karierze nie.
Anglikom w przeciwieństwie do Niemców zdarzyło mi się od czasu do czasu sprzedać czystą wódkę z colą itp. Niemcy raczej od wódki stronią (te ich sznapsy są znacznie lżejsze czasem mają 20procent czasem mniej lub więcej ale raczej nie jest to 40¬¬) Tylko taki pan Friedrich zabierał ode mnie z baru całą butelke wódki (ruskiej)
Anglicy
Zdecydowanie dużo mniej roszczeniowi niż Polacy. Nie denerwują się, że muszą trochę postać w kolejce, nie wzbudza w nich oburzenia fakt, że ludzie na kasach się ruszają jak muchy w smole, nie klną pod nosem że im się spieszy. Sami zagadują pracowników. Zdecydowanie zadają najwięcej pytań o to, gdzie co jest, gdzie są przymierzalnie, czy dobrze w