Dziś naszło mnie na eksperymentowanie w kuchni. Znalazłam fajny blog, na którym babka przekonuje do jedzenia kwiatów (i nie mówię tu o kalafiorze). Zainspirowana tym, poszłam do sklepu po suszone kwiaty chabru, nagietka i ślazu.
Przyszłam z zakupów, upiekłam bezglutenowe muffinki (mojego przepisu), ubiłam śmietankę (przed jedzeniem biorę laktazę w kapsułkach, by móc trawić laktozę zawartą w produktach mlecznych), udekorowałam muffiny i posypałam płatkami chabru, następnie nagietka - a na samym szczycie
Przyszłam z zakupów, upiekłam bezglutenowe muffinki (mojego przepisu), ubiłam śmietankę (przed jedzeniem biorę laktazę w kapsułkach, by móc trawić laktozę zawartą w produktach mlecznych), udekorowałam muffiny i posypałam płatkami chabru, następnie nagietka - a na samym szczycie
Z samym serem nie ma problemu (odpadają tylko wszelakie smakowe serki homogenizowane, a przynajmniej te które miałam w domu), gorzej było ze spodem. Nie mogłam dać na dno herbatników, więc upiekłam kukurydziano-ryżowy spód (własny przepis). Chciałam mieć niebanalny smak sernika - pomyślałam o kiedyś tam zmiksowanej żurawinie w słoikach. Na 500g twarogu dałam ~150ml przecieru.
Do masy serowej
To nie koniec :3