Jańcio: Ty jesteś moja żona, ja jestem twój chłop. Zrobiłem w łóżku co potrzeba, powiesiłem cię na belce - to wszystko. Reszta zrobi się sama, Za pomocą właśnie tej tam mocy obciążenia... ziemskiego. Co potrzeba spływa dokąd potrzeba, żeby się tam zagnieździć jak potrzeba...
Weronka: Jedenasty raz wiszę, inne zachodzą bez sposobu!
Jańcio: Inne, inne... inne może bez sposobu, na ciebie taki sposób.
Weronka: Nie całkiem chyba zrozumiałam