• 3
dlaczego Korwin nigdy nie dostanie sie do sejmu i dlaczego nawet nie powinien próbować z takim podejsciem:

"Muszkę noszą magicy, lekarze,prawnicy i profesorowie, a także wszyscy Ci, którzy chcieliby wyglądać jak oni. Jednak  najważniejszy jest fakt, że muszka jest bezpośrednim sposobem na przekazanie światu, że nie zważa się na opinie innych."

nie grając pod ludzi można uzyskac tylko kilka %, lepiej by było postawić np. na tez sprawdzonego Wiplerka, który ogarnia marketing polityczny, a nie na Korwina ktory jest i plusem i minusem parti, Korwin filozof Mikke powinien byc tylko mężem zaufania parti, w ten sposob mielibysmy 4,9 % i potecjalne procenty elektoratu Swetra + gimbaza bedzie miec prawa wyborcze ( ͜͡
@wron3k: Nic nie zmienisz bo te wybory niczym się nie różniły od tych w 1947 gdzie przylepiano wszystkim łatki faszystów ziejącym nienawiścią i jedzącym czerwone dzieci.Ta sitwa nigdy nie dopuści innych ryjów do koryta bo wtedy fala lustracyjnego gówna zalała by wszystkie autorytety a cały mit III RP wolnościowej poszedł by w #!$%@? jak pierwsza Solidarność.
  • Odpowiedz
@wron3k: Muszka jest ciekawym i pozytywnym elementem wyróżniającym Korwina Mikkego z tłumu. Podkreśla indywidualność i własne zdanie. Natomiast przesadza on w drugą stronę - w co bardziej dynamicznej dyskusji wpada w zacietrzewienie i wyłazi z niego despota z monopolem na prawdę. Polityka wymaga kompromisu na wielu płaszczyznach, zwłaszcza jeśli grasz na słabszej pozycji.

Od zawsze należało schlebiać motłochowi aby wygrać wybory. Oszukiwanie ludzi dla ich dobra jest w polityce uzasadnione. Najważniejszą cnotą polityka jest skuteczność a nie uczciwość. Skłonność do weryfikacji swoich idei również, bo przecież tylko krowa nie zmienia poglądów i czasem trzeba dać się do czegoś przekonać.

Ludzie mają krótką pamięć i Korwin mógłby wepchnąć się do tego sejmu, gdyby tylko chciał. Natomiat on tego nie chce po prostu. Często podkreślał, że jego celem jest popularyzowanie swoich poglądów i to mu się generalnie udaje. Jednak nigdy nie zdobędą one szerokiej popularność, zwłaszcza w
  • Odpowiedz
@VolorFlex:

Wygląda niczym twórczość trola zatrudnionego przez sk*ysynów z PO z okazji tegorocznych wyborów z ukierunkowaniem na dotarcie do debili.

Wyśledzić ped ała a później wyslac anonimowe CV do jego pana bo nie jest świadom tego jakiego frajera zatrudnia. Matka mu życie zj*ła i to musiało pozostawić ślad na psychice

@up Dokładnie, to charakterystyczne neo-niemieckie "r". Folksdojcz jakiś na garnuszku zdrajcy na rzecz V Rzeszy i tyle.

co za debile dają za to piwko? Chyba sam autor stworzył 20 kont by znaleźć się na głównej. Chciał być fajny a nie wyszło. I
  • Odpowiedz
Witam, chciałam podzielić się z Wami pewnym problemem. Mam na imię Marzena, mam 49 lat i pracuję jako pielęgniarka. Razem z mężem, Marianem, mamy jedynego syna. Bartek ma 24 lata i studiuje inżynierię materiałową na politechnice. Chcieliśmy z mężem dla Bartka jak najlepiej i od małego pozwalaliśmy mu na wiele. On jednak najbardziej lubiał siedzieć w domu, pomógł w tym pewnie fakt, że już kiedy miał 9 lat to dostał pierwszy komputer. Nie przejmowaliśmy się za bardzo, jak spędza przy nim czas, nawet później pokazywał nam, jak robić na komputerze różne rzeczy. Później doszedł internet i to Bartek był pierwszym, który go obsługiwał w rodzinie. Bartek spędzał bardzo dużo czasu przy komputerze. Najpierw przy grach komputerowych, a później było coraz więcej internetu. Trochę się martwiłam, bo miał mało kolegów, tyle co z klasy, niewiele innych zainteresowań. Był coraz starszy, a nie znajdował sobie żadnej dziewczyny. Próbowałam namówić męża, by z nim pogadał, ale to niewiele dawało. Na studiach Bartek korzystał z komputera jeszcze więcej, skończyły się WFy, przytył, cały dzień słuchał jakichś metalowych zespołów. Już w liceum zaczął nosić długie włosy i spinać je w kucyk. Na politechnice nie szło mu najlepiej, powtarza rok, teraz znowu myśli o wzięciu dziekanki, a powinien już kończyć! Jestem bardzo zmartwiona.

Na studiach syn zaczął mocno interesować się polityką, szybko związał się z kontrowersyjnym politykiem - Januszem Korwin-Mikke. Mnie i męża ten Korwin raczej zawsze bawił, ale syn stał się wielkim zwolennikiem. Za kieszonkowe (nadal je dostawał do niedawna, bo nie pracuje) zaczął kupować pismo Korwina i żądał, żebyśmy też je czytali, a nawet sami kupowali. Męża ten temat drażnił, bo jest urzędnikiem i podczas jednej kłótni syn wyzwał go nawet od "darmozjada". Kiedy zirytowany mąż stwierdził, że to nie on jest na garnuszku, syn bąknął coś o socjalizmie, który "nie pozwala się rozwinąć", ale przeprosił ojca. Do mnie też ma pretensje, że nie pracuję w szpitalu prywatnym, bo zarabiałabym więcej. Popytałam nawet trochę, ale nie tak łatwo się przenieść.

Syn zaczął chodzić na spotkania partii Korwina, wiązał się z młodzieżówką. Mówiłam, żeby zajął się bardziej nauką albo poszedł roznosić ulotki, żeby choć trochę wspomóc mnie i męża. Powiedział, że za mało płacą, chociaż z tego, co wiem, jakieś ulotki za darmo dla partii rozdawał. Robił nam wykłady, że dawna partia Korwina - UPR jest już "zła" i "zdradziła", bardzo chciał, żebyśmy głosowali na KNP, jak mu powiedziałam że nadal wolimy PiS, powiedział że chyba się nas wyrzeknie i trzasnął drzwiami. Potem wrócił i przeprosił.

Wiem,