Dzień 25/365

Teraz już wiem jak wygląda przepracowanie. Nawet jeśli w pracy po kilkunastu godzinach czułem się ok albo po prostu zmęczony, a o stresujacych sytuacjach szybko zapomniałem, to organizm w końcu musi odchorować... Mam 3 dni wolnego, a dwa pierwsze spędziłem na spaniu, jedzeniu i oglądaniu YT. Spałem pewnie jakieś 30h. Nadal jestem wyczerpany i mocno słaby psychicznie. Mam sporo wątpliwości czy to co robię aktualnie w życiu ma sens... Ale chce nadal cisnąć powoli ze swoimi postanowieniami. Bez względu na to jakie są efekty warto raz na jakiś czas zastanowić się nad tym co się w życiu robi i do czego się dąży, a te wpisy mi w tym pomagają.

¬Czytanie: 19/90
¬Kontrola finansów: 4/192h
  • Odpowiedz
Dzień 19/365 - wpis za wczoraj

Pierwszy raz nic się nie zmieni w statystykach. Nie dałem rady i nie zamierzam tego ukrywać. Próbowałem, ale zadzwonili z pracy, żebym wcześniej się pojawił. Czytałem może 15 minut rano w pociągu, a później wpadłem w wir pracy... Kolejne 14h
Jest to jakieś wytłumaczenie, ale prawda jest taka, że gdybym się nieco bardziej wysilil to znalazłby czas. Problem jest jednak tutaj, że jak się wraca po tyłku godzinach to ciężko być nadal zdyscyplinowanym.
Ale mimo wszystko jestem zadowolony z siebie. Walczę, a wszystko opieram nie na motywacji jak zazwyczaj do tej pory, ale właśnie dyscyplinie.

*
Dzień 17/365 - za wczoraj

Obsuwa, bo wczorajszy dzień w pracy był najgorszym od początku jak zacząłem pracować dla firmy i po powrocie nie miałem siły, ani ochoty wchodzić na Wykop. Zostałem zniszcony pod wieloma względami i kolejny raz coś "pękło", ale mimo wszystko jestem dobrej myśli, bo w końcu zebrałem się w sobie i bardzo ostro porozmawiałem z menadżerami na temat tego co się dzieje w naszym sklepie, a w szczególności na mojej popołudniowej zmianie. Przedstawiłem konkretne powody i sytuacje (ba, nawet przygotowałem plik Excel, żeby zobrazować pewien problem) i zaraz po rozmowie przystąpiłem do działania. Wprowadziłem w życie zmiany, które mają nieco ułatwić funkcjonowanie mojego shiftu w najbliższym tygodniu, bo nie mam zamiaru codziennie "zabijać" siebie i swojego teamu tylko dlatego, że menadżerowie gówno robią. Wchodzę nieco w odpowiedzialność menadżerów i nie wiem czy im się to spodoba, ale... nie obchodzi mnie to. Muszę zawalczyć o pewne sprawy, bo skończy się to tak, że nabawię się nerwicy o której pisałem, odejdę z pracy, albo ludzie z teamu powiedzą, że to #!$%@?ą i pójdą pracować gdzie indziej. Ciężko, baaardzo ciężko. Jestem wyczerpany fizycznie, psychicznie, nie mam żadnej motywacji do czegokolwiek, ale walczę, bo widzę, że w dłuższej perspektywie może mieć to dla mnie konkretne korzyści.

Sorki za kolejne wypociny na temat pracy, ale w związku z awansem, zdominowała ona całe moje życie. Chcę o tym pisać, żeby mieć za kilka tygodni porównanie i może uświadomić sobie, że ta walka trwa zbyt długo i trzeba pomyśleć o zmianie.

*
#wyrwanezdziennika

Facebook, YouTube, Spotify, Filmweb. Lubimy czytać, last.fm, Wykop, Gmail. Blogi, vlogi, newsy, posty, memy. Reklamy. Lubiane, ulubione, ogwiazdkowane, lajki, oceny, dodane do playlist, dodane na później. Shery, udostępnienia, propozycje, polecenia, współprace. Godne uwagi, rekomendowane, polecane, tematy z głównej... Polub, zalajkuj, podziel się, przekaż dalej. Kliknij. Klikaj! Scrolluj!

Musisz to przeczytać. Musisz to obejrzeć. Powinieneś to przeczytać. Powinieneś to obejrzeć. Nie wypada tego nie znać.

Sytuacja
16/365

Praca, praca, praca - ponownie. Chciałem znaleźć balans, a jest całkowicie odwrotnie. Za dużo problemów w sklepie z kórymi staram się zmierzyć. Ehh... życie Team leadera nie jest lekkie. Pozytyw jest taki, że jeśli nie nabawię się nerwicy to sporo powinienem się nauczyć i przy okazji stać się bardziej odporny na róznego rodzaju stresujące sytuacje. Choć na chwilę obecną bliższy jestem nerwicy :P

Udało się zaliczyć czytnie, choć dzisiaj zasypiałem nad książką...
*
15/365

Praca, praca, praca. Dopiero kładę się spać, niedawno wróciłem, a zaraz pobudka i na 12 ponownie. Ciężko jest znaleźć czas na jakikolwiek rozwój przy takim trybie. Ale już niedługo urlop, a to pewnie ostatnie dni kiedy można wyrwać więcej godzin w pracy i odłożyć trochę pieniędzy.

*

¬Czytanie:
13/365

Kolejny dzień spędzony głównie w pracy. 1:20 w nocy a ja dopiero wróciłem. Ehh... Cieszę się, że udało mi się poczytać z rana. Kilka najbliższych dni mam właśnie taką popołudniowo/nocną zmianę więc muszę się zmotywować, żeby przed pracą zrobic coś produktywnego - a to dla mnie tak cholernie trudne.... Z rana moja produktywność jest na poziomie zera.

Mirek @XDY89 założył tag #mikrodziennik, który będzie wspólnym tagiem dla osób, które decydują się na prowadzenie podobnego dziennika do mojego i kilku innych jeszcze osób. Jeśli ktos ma ochotę dołączyć to zapraszam. W grupie łatwiej się motywować i pilnować dyscypliny.
Wiem, że późno ale pewnie Mirki spod tagu #przegryw czy #wychodzimyzprzegrywu nadal zamulają przy kompie więc może ktoś
  • Odpowiedz
@intothewildlife Też jestem z tych co wszystko mają zanotowane, robię różne listy, notatki itp. Oczywiście przydaje się to ale pochłania baaardzo dużo czasu, czasem czuję że nawet przesadzam z tym pilnowaniem u mnie planu dnia, rzeczy do zrobienia itp, nawet maile do siebie wysyłam z rożnymi tematami jak wpadnie mi coś do głowy a nie chcę tego później zapomnieć
  • Odpowiedz
11/365

Dzisiaj wolne. Dzień wolny od pracy to zawsze największe ryzyko popadnięcia w stan ameby, która zamiast wykorzystać w sposób produktywny dzień wolny od pracy to nie robi kompletnie nic wliczając w to choćby umiejętne zrelaksowanie się.
Dzień przeplatany spaniem, jedzeniem śmieciowego jedzenia, piwkiem i przeglądaniem Internetu. Oczywiście na koniec dnia jestem przez ten stan rzeczy jeszcze bardziej przybity. Zastanawiam się czy przypadkiem na jakiś czas nie poprosić o 6 dni w pracy i tylko jeden dzień wolny. Może wtedy będę bardziej zmotywowany, żeby wolne wykorzystać jak najlepiej.

Z racji tego, że ostatnio czytam Finansowego Ninję Michała Szafrańskiego to sporo myślę o swoich finansach. Kiedyś byłem bardzo zorganizowaną osobą pod tym względem. Spisywałem wydatki i wpływy w Excelu, próbowałem inwestować w różny sposób, szukałem nowych metod na zarabianie pieniędzy, poszerzałem swoją wiedzę z zakresu finansów. Gdzieś to wszystko przepadło na przestrzeni ostatnich 4-5 lat i mimo tego, że więcej zarabiam, to nie mogę powiedzieć, że czuję się komfortowo. Przez ostatni rok utknąłem dokładnie na tym samym poziomie oszczędności, a nawet był moment kiedy dosyć mocno się one skurczyły. Jestem na siebie zły, bo na pracę poświęcam naprawdę dużo czasu, a i tak pod względem finansowym jestem bardzo niezadowolony. Muszę skupić się na codziennej higienie swoich funduszy, co przełoży się na cele długoterminowe, które w mojej głowie zaczynają układać się w jedną całość.
Kiedyś byłem bardzo zorganizowaną osobą pod tym względem. Spisywałem wydatki i wpływy w Excelu, próbowałem inwestować w różny sposób, szukałem nowych metod na zarabianie pieniędzy, poszerzałem swoją wiedzę z zakresu finansów. Gdzieś to wszystko przepadło na przestrzeni ostatnich 4-5 lat i mimo tego, że więcej zarabiam, to nie mogę powiedzieć, że czuję się komfortowo. Przez ostatni rok utknąłem dokładnie na tym samym poziomie oszczędności, a nawet był moment kiedy dosyć mocno się
  • Odpowiedz
@intothewildlife: zapisuje co 2-3 miesiace, pozniej zapominam na miesiac-dwa i od nowa XD

najlepszy sposob dotychczas to:
1) zrobienie budżetu / oszacowanie wydatków
2) przelanie nadwyżki (wynikającej z budżetu) na konto oszczednosciowe/lokaty/cokolwiek z utrudnionym dostepem

nie mając dostępu do nadwyżki łatwiej trzymać się budżetu
  • Odpowiedz
Dzień 5/365

Dochodzę do wniosku, że za wszelką moją bezproduktywnścią stoi Internet. Kiedy mam wolne czas ucieka mi nawet nie wiem kiedy, bo zapatrzony jestem w ekran telefonu czy komputera. Zaczyna dojrzewać w mojej głowie projekt #jestemoffline, który miałby polegać na niemal całkowitej rezygnacji z dostępu do Internetu. Mam uczucie, że to może być klucz i punkt zwrotny do zmiany mojej produktywności i zadowolenia z siebie na lepsze.

BTW. Zakończyłem dzisiaj swój 6 miesięczny wegetarianizm. Wnioski wkrótce.
  • 1
@Moroder zastanawiam się nad dwiema opcjami. Jedna to bardzo, bardzo restrykcyjne ograniczenie internetu do np. Tylko jednego posiedzenia w tygodniu into może nawet nie w mieszkaniu, ale np. Bibliotece, a druga to opcja całkowitego odcięcia się na jakieś 30 dni w ramach terapii szokowej.
  • Odpowiedz
@intothewildlife:

Niestety prawda z tym internetem, ja się staram jednak stopniowo ograniczać i też kontrolować czas np. spędzony na youtubie zamiast robić jakieś hardcorowe "głodówki" na miesiąc czasu.
  • Odpowiedz