bądź mną

mały fanatyk motoryzacji

całe ściany w plakatach z porsze i lambordżini

cała szuflada w obrazkach z gum turbo

mama jak będę duży to będę rajdowcem

dzieci w przedszkolu rysują mamę i tatę
  • 1
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Poprawione

Dobry wieczór. Coś się... coś się popsuło i nie było mnie słychać, to powtórzę jeszcze raz. Wynik bitwy nad Czarnym Nurtem to jest jakaś porażka, ja myślę że to westeroskie, #!$%@? głupie społeczeństwo, te #!$%@? banda imbecyli która walczyła za tych #!$%@?ów karakanów od Lannisterów to jest jakieś #!$%@? nieporozumienie. Jeśli tyle dla was znaczy... jeśli tyle dla was znaczy, ludzie takie zaangażowanie społeczne, jak moje gdzie postawiłem moją rodzinę, moje
R.....a - Poprawione

Dobry wieczór. Coś się... coś się popsuło i nie było mnie słych...

źródło: comment_Wfz0bXfHLKC802xXRfl2mi32qde5KRpn.jpg

Pobierz
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

bądź mną
prawnik lvl 32
miej gówniaka lvl 2
gówniaki=wydatki
najgorsze #!$%@? te prezenty
3x w roku urodziny, imieniny i święta
  • 24
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Parę lat temu razem z kolegami pozamienialiśmy kupę tytułów różnych filmów, książek, programów na tytuły filmów porno. Postanowiłem się nimi podzielić, a że tak ich dużo to w osobnym wpisie. Wołam @Pani_Pomarancza bo chciała żebym to znalazł i przepisał. Ostrzegam, że sporo tam #gimbohumor ale jest też sporo śmiesznych.

Człowiek z #!$%@?ą
Gangsterskie poruchanki
Onan barbarzyńca
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Mój sześcioletni siostrzeniec miał ostatnio urodziny, nie miałem za bardzo pomysłu na prezent więc podpytałem siostrę, co może się małemu spodobać.

Odpowiedziała, mało konkretnie, że książka, więc musiałem drążyć temat. Dzieciaka nudzą proste książeczki dla maluchów (to jest Ola, Ola ma lalę), ale przy bardziej skomplikowanych dla młodzieży, chociaż jest kumaty, jeszcze się gubi, więc mam wybrać "coś fajnego dla dzieci". Nadal niewiele mi to mówiło, więc pytam dalej, czym się w ogóle interesuje?

Powiedziała, że pociągami i zwierzętami. No to wszystko jasne, czym prędzej pobiegłem do empiku kupić lekturę dla młodego.

  • 20
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Byłem sobie dzisiaj na konkursie z angielskiego dla studbazy, 10 najlepszych finalistów miało przygotować swoje prezentacje. Jedne były bardziej ciekawe, inne mniej, ale skalę #!$%@?ł koleś, który na samym wstępie (zaraz po tym jak krzyknął GOOD AFTERNOON, było około 10. W sumie dobrze, że się nie wydarł GOOOOOD MORNING VIETNAAAAM) przyznał, że swojej prezentacji nie przygotował sam, ale z pewną pomocą, bo słyszy głosy xD Jego głos ma na imię Jakośtam, jakieś tam #!$%@? demoniczne, już nie pamiętam, i jest samozwańczym bogiem szaleństwa xD W połowie prezentacji gdy nawijał o tym jak ważnym wynalazkiem jest prasa drukarska zaczął krzyczeć

NO, STOP, STOP! BORING!

resztę prezentacji prowadziła jego mroczna połowa xD rzucał jakieś teksty typu żałośni ludzie, czeka was wymarcie, nie mogę się tego doczekać itp. Na koniec zaproponował wrzucenie Billa Gatesa i Steve'a Jobsa do kwasu xD Jeszcze żegnając się zacytował Sheldona Coopera (I'm not crazy, my mother had me tested).
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Swego czasu udało mi się załapać na plan filmu jako statysta. Płaca nie była jakaś niesamowita, ale trochę sobie dorobiłem, a najfajniejsze było to, że mogłem zobaczyć jak kręcenie filmu wygląda od kuchni no i oczywiście poznać kilku znanych polskich aktorów.

Nagrywanie zaczęliśmy od sceny, w której pojawia się tłum, więc wszyscy statyści dostali stroje i udaliśmy się na plan. W przerwie zauważyłem jedną, całkiem niebrzydką dziewczyną, która w przeciwieństwie do nas ubranych w stroje stylizowane na lata siedemdziesiąte miała na sobie zupełnie normalne, codzienne ciuchy. Postanowiłem więc zagadać i spytać dlaczego nie występuje z nami w tej scenie.

Ja tylko podkładam głos


odparła.
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Moja mama twierdziła swego czasu, że mam problemy psychiczne. W sumie nie mogę jej za to winić. Gdyby mój syn całymi dniami siedział przy komputerze, nie miał dziewczyny, kolegów, ani roboty, pewnie też wolałbym myśleć, że coś mu dolega, a nie że jest po prostu aspołecznym idiotą. Akurat się dowiedziała, że w środy wieczorami w naszym kościele parafialnym odbywać się mają spotkania z psychologiem, taka terapia grupowa, na które każdy może przyjść i o swoich problemach opowiedzieć. Oczywiście się oburzyłem i stwierdziłem, że jak ktoś w tym domu ma psychiczne problemy to chyba ojciec zboczeniec, ale mama nie miała zamiaru się kłócić, powiedziała, że jak pójdę to mi ciasto upiecze, a jak mama upiecze ciasto to nie ma #!$%@? we wsi, więc oczywiście się zgodziłem, bo miałem smaka na jej sernik.

Mama wyprasowała mi odświętną koszulę, założyłem też sweter i udałem się do salki katechetycznej, gdzie o godzinie 20:00 miało odbyć się spotkanie. Zastałem tam krzesła ułożone w okrąg, całkiem jak w filmach. Kilka miejsc było zajętych, na jednym siedział elegancko ubrany mężczyzna w średnim wieku. Porównując go z pozostałymi, którzy wyglądali albo jak menele albo jak psychopaci domyśliłem się, że to on jest tym słynnym psychologiem, który ma nas uleczyć z dolegliwości naszych dusz. Po mnie przyszło jeszcze kilka osób, a punktualnie o ósmej elegancki pan stwierdził, że możemy zaczynać i prosił żebyśmy się przedstawili i po kolei opowiedzieli o swoich problemach.

Chciał, żebym zaczął, ale odpowiedziałem mu, że mnie nic nie dolega, tylko moja mama myśli, że jestem jakiś #!$%@?. Odpowiedział, że ok, rozumie, że jeśli nie jestem gotowy, to mogę najpierw posłuchać innych, ale przyznanie się do problemu to pierwszy krok, żeby go rozwiązać. Później gość, który przedstawił się jako Mietek przyznał, że jest uzależniony od alkoholu, ale chce z tego wyjść za co został nagrodzony oklaskami. Jakiś Stefan powiedział, że pociągają go małe dzieci, przez co czuje, że grzeszy. Psycholog poradził mu, że w kwestiach religijnych może lepiej niech poprosi o pomoc księdza proboszcza, ale Stefan powiedział, że już z proboszczem rozmawiał, ale on żadnych stron z filmami już nie zna.

Wtem
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

O jaki ja jestem wielce harkorowy mirek, najelitarniejszy na świecie, oo jaki mam pomarańczowy, podkreślam, pomarańczowy kolorek. Albo "oo napiszę sobie jakiś żart, ale nie jakiś śmieszny, musi być


jestem lepszy, bo mam pomarańczowe, a wy co, nadal zielonki? Mam pomarańczowe, wygląda jak mocz z krwią, ale mirkuję, jakbym miał bordo to bym wycałował ojca we wszystkie kończyny, taki byłbym podniecony.

#pasta i trochę #historieroberta bo świętuję
  • 4
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Czego pragną kobiety? No dobra, żreć ile chcą i nie utyć, wiadomo. Ale czego pragną w mężczyźnie?

Ładnych oczu? Bujnego zarostu? Imponującej muskulatury? Szybkiego samochodu? Dużego domu? Zasobnego portfela? Poczucia humoru? Odpowiedzialności, opiekuńczości, zaradności? Penisa wielkiego jak laska suchej krakowskiej? To wszystko drobiazgi. Kobiety pragną tatuaży. Tak przynajmniej się mnie, idiocie, wydawało jakiś czas temu.

O zrobieniu sobie "dziary", jak to teraz mówi młodzież, myślałem od dłuższego czasu. Przez pół roku odmawiałem sobie przyjemności, żeby tylko uzbierać odpowiednią kwotę. W tym czasie namyślałem się nad wzorem, który miałby ozdobić moje ciało.

Jestem
  • 2
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Kilka lat temu robiłem sobie spokojnie zakupy w galerii handlowej. Akurat byłem między rezerwedem a haemem, gdy poczułem nieprzyjemny ucisk w okolicach brzucha. To znak, pomyślałem. To znak, że muszę do ubikacji.

Poszedłem czym prędzej do toalety. Usiadłem i usiłuję pozbyć się ciała obcego z organizmu. Nic z tego - zapchałem się na amen. Dusza chce, ciało chwilowo nie może. Nie miałem przy sobie akurat rektanalu, więc musiałem czekać, aż natura sama zrobi swoje.

Odruchowo sięgnąłem ręką po telefon, ale zauważyłem, że kieszeń jest pusta. No tak, zostawiłem go w domu, bo mi się rozładował! I jak tu teraz siedzieć, nawet nie ma żadnego odświeżacza powietrza, żeby sobie skład poczytać. Wtedy wpadłem na genialny pomysł.

W
  • 6
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Z cyklu #historieroberta - "Czasopismo naukowe"

Kiedy byłem na studiach miałem w grupie kolegę o imieniu Ananiasz. Był z niego straszny kujon, miał okulary ze szkłami grubymi jak denka od słoików i ciągle siedział w książkach. Mimo to całkiem sympatyczny był z niego gość i kiedy akurat nie ekscytował się jakimiś minerałami czy procesami glebotwórczymi albo innym dziadostwem można było z nim sobie fajnie porozmawiać. Ceniłem w nim to, że chociaż byłem strasznym idiotą (kiedyś jak ściągałem od niego na kolokwium tak się zapędziłem, że spisałem jego nazwisko) to nigdy nie dawał mi tego odczuć, a czasem nawet tłumaczył trudniejsze słowa jak np. "sedymentologia" albo "ekscytować". Jednym słowem fajny był z niego gość i na początku mojej kariery naukowej był moim najlepszym kumplem.

Tym bardziej byłem zdruzgotany gdy okazał się Brutusem i nie mam tu na myśli włochatego psa sąsiadki.

Na
  • 5
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach

Miałem kiedyś kolegę o imieniu Szczepan. Szczepan był najbardziej radosnym i pogodnym człowiekiem jaki kiedykolwiek chodził po tym świecie. Ciągle wymyślał jakieś kawały, opowiadał głupie historie, robił innym żarty i ich nabierał.

To lekkoduszne podejście do życia nieraz wpędzało go jednak w kłopoty. Choć Szczepan był ode mnie dwa lata starszy, to w gimnazjum chodziliśmy razem do klasy. Jak łatwo można obliczyć sposobem matematycznym, Szczepan gdzieś po drodze, wbrew wybitnej poetce Wisławie Szymborskiej, musiał repetować dwa lata. Pierwszy raz w trzeciej klasie podstawówki, nasrał nauczyciele na krzesło, ona w to usiadła i stwierdziła, że gnojkowi nie odpuści i będzie kiblował.

Znam tę historię z opowiadań Szczepana. Ponoć kobieta była tak wściekła, że przez pierwszą minutę nie mogła złapać tchu, przez kolejną się zapowietrzała, dopiero potem złapała normalny oddech i wydarła się na całe gardło:

Co
  • 22
  • Odpowiedz
  • Otrzymuj powiadomienia
    o nowych komentarzach