Ostatnio wpadły do mnie dwie koleżanki. Popiliśmy jakieś piwo i one powiedziały, że chcą zagrać w grę. No to ja sobie myślę, że srał pies konsolę, czy komputer, pobawmy się w coś prawdziwego. Też trzeba się dziewczynom pokazać od jak najlepszej strony. No i tak sobie szybko przesuwam w głowie co tam na strychu mi zostało ze starych gier planszowych, tak żeby się z laseczkami trochę fajnie pobawić... warcaby, twister, zgadnij kto to, operacja, szachy, karty, euro-biznes, scrabble, magiczny miecz (ta podróbka magii i miecza, w sumie fajna gra, ale nie... bo to długo się gra i będzie zamuła).
- Dobra dziewczyny. Macie do wyboru tak: Szachy, twistera i scrabble.
- Hehe, w szachy to my nie umiemy, to odpadają z miejsca hihi. - ulga, bo ja też słabo - zagrajmy w Twistera, będzie super!
No to hehe, idę na strych a tamte dwie już się cieszą. Idę po kolejnych schodach i z każdym stopniem czuję jak wygrywam życie. Wypinam klatę, uśmiecham się od ucha do ucha, marszczę brodę i czoło i sam przytakuję sobie z uznaniem. "Jesteś mistrzem, dziś wygrasz". Wchodzę na strych, szperam chwilę w kufrach... gdzie to jest... mija kilka chwil.
- Dobra dziewczyny. Macie do wyboru tak: Szachy, twistera i scrabble.
- Hehe, w szachy to my nie umiemy, to odpadają z miejsca hihi. - ulga, bo ja też słabo - zagrajmy w Twistera, będzie super!
No to hehe, idę na strych a tamte dwie już się cieszą. Idę po kolejnych schodach i z każdym stopniem czuję jak wygrywam życie. Wypinam klatę, uśmiecham się od ucha do ucha, marszczę brodę i czoło i sam przytakuję sobie z uznaniem. "Jesteś mistrzem, dziś wygrasz". Wchodzę na strych, szperam chwilę w kufrach... gdzie to jest... mija kilka chwil.
Bez zastanowienia chwyciłem ja za włosy, przeciągnąłem przez ladę. Kiedy miałem już jej twarz blisko swojej, szybkim ruchem przywarłem ustami do jednego z jej nozdrzy i mocno wciągnąłem powietrze. Wyssałem całego jej gluta za jednym zamachem, trwało to najwyżej kilka sekund. Przełknąłem jak najszybciej, zęby nie czuć smaku. Dopiero po chwili zauważyłem, jakie wrażenie mój bohaterski czyn wywarł na otoczeniu. Wszystkie oczy skierowane były na mnie, a w całym macu jedynym słyszalnym dźwiękiem były skwierczące w oleju frytki.
Wypuściłem z uchwytu dziewczynę, wyprostowałem się i zacząłem mierzyć wzrokiem wszystkich samców w lokalu. Żaden nie był w stanie wytrzymać mojego spojrzenia dłużej niż 1 sekundę. W końcu mój wzrok padł na menadżera, który obsługiwał frytkownice. Musiał być wyjątkowo slaby, bo zbladł, chwycił się za brzuch i zwymiotował, na jego nieszczęście prosto do bulgoczącego oleju. Wtedy rozpętało się piekło. Wrzący olej po kontakcie z wodnistymi rzygami menadżera rozprysł się na wszystkie strony, w tym na twarze i wykonane z tajwańskiego elastanu ubrania pracowników macdonalda. Poparzeni, zaszokowani moja męskością, zaczęli wyć z bólu i przerażenia. któryś z klientów wyciągnął bron i zaczął strzelać do ochroniarza. kobiety chowały się pod stoły, a dzieci bezradnie biegały w kolko, szukając swoich rodziców. nawet lokalne żule przesiadujące na zewnątrz z przerażenia pochowały się po śmietnikach.
Chwilę