• 110
Hah, wracałem sobie cichą ciemną uliczką do domu, od przystanku szedł za mną jakiś typ. W pewnym momencie podbiega do mnie i mówi "dawaj telefon". Łysy, wysoki, na oko gimb. Zamiast posłusznie wyjąć telefon ze spodni, wsadziłem rękę do wewnętrznej kieszeni w kurtce i wyciągnąłem ochraniacz na zęby (tak, noszę go zawsze przy sobie na tego typu okazje). Szybko włożyłem go do ust, ale tak by koleś widział co robię. Wtedy spokojnym