Leciałem dziś do taty do Norwegii, z lotniska zabrał mnie wcześniej umówiony busik polskiej firmy. Tak się trafiło, że mi przypadło miejsce z przodu obok kierowcy. Kierowca - typowy Janusz, grubas, wąsy, twarz bardzo podobna do popularnego mema z typowym Polakiem. Przywitał mnie dość prymitywnym dowcipem, grzebaniem sobie w zębach w poszukiwaniu włosa z wąsów, tradycyjnie przeżegnał się przed podróżą itd. Myślę sobie, że będę musiał to znosić przez godzinę... Głupio byłoby