Jeśli nie interesują Cię emocjonalne wysrywy scrolluj dalej.
Ostatnio w centrum handlowym minąłem kobietę, małolatkę, max 22 lata. Ruchome schody, ona w dół, ja w górę. Od momentu kiedy na nie wszedłem, tępym wzrokiem wpatrywałem się w twarze mijanych kobiet. Parter, pierwsze piętro, drugie... Całkowicie rozbity emocjonalnie po nieudanym narzeczeństwie. Od dłuższego czasu nie widzę nic atrakcyjnego w sobie, z resztą chyba nigdy nie widziałem. Czasem po alkoholu udawały mi się odpały, ale od dłuższego czasu nie piję. Moje życie stało się jałowe, bez wyrazu, bez smaku. Bez sensu.
Całkiem niedawno zaufałem kobiecie i wiecie co? No właśnie. I było jeszcze gorzej. Do tego stopnia, że przestałem żyć. Funkcjonuję, dycham, ale nie żyję. Wszechogarniająca pustka połączona z całkowitym brakiem pewności siebie jaki mi został po rozstaniu sprawiły, że coraz bardziej pogrążam się w nicości, niebycie a sensem mojego jestestwa jest by przetrwać. Tak, przetrwać i nic więcej. Dożyc do następnego dnia.
O ile na parterze nie spotkałem wzroku który odwzajemniłby moje spojrzenie, tak na pierwszym udało się złapać z jakąś blondynką. Chwila, ulotne spojrzenie, niczego nie wyrażające. Niby było ale jakieś płytkie i bez wyrazu jak napis na parówce, który po zdjęciu folii jest nadal widoczny choć nie tak ostry i wyraźny. Wręcz rozmazany i płytki.
Nie jestem dobrym człowiekiem, wielokrotnie krzywdziłem i byłem krzywdzony. Godziłem się na rzeczy na które nikt nie powinien się godzić w zamian za ułudę bliskości czy szczęścia. Czasem krzywdziłem bez powodu, czasem tylko gdy czułem swoją krzywdę. Z zemsty. Wydaje mi się, że człowiek jest wstanie zrobić z miłości i z zemsty rzeczy na które normalnie nie miałby odwagi. Za każdym razem by poczuć się lepiej.
Może życie jest jest jak te ruchome schody, każdy próbuje wycelować na starcie by dobrze zacząć, później by jakoś się trzymać a na końcu zejść w odpowiednim stylu. Ile to osób wchodzi na nie wahając się czy aby na pewno potrafią się dostosować? Czy to dobra decyzja, zacząć lewą czy prawą stopą, czy wbiją się w rytm maszyny? Czasem ktoś się potknie, nie wyłapie tempa, czerwieniąc się pod maseczką, bez świadomości, że wszyscy wokół mają to w dupie. Najlepiej trafiają ci którzy się nie zastanawiają, stawiają stopę, później drugą i tyle. Czasem się wspierają, czasem to jazda bez trzymanki.
Ostatnio w centrum handlowym minąłem kobietę, małolatkę, max 22 lata. Ruchome schody, ona w dół, ja w górę. Od momentu kiedy na nie wszedłem, tępym wzrokiem wpatrywałem się w twarze mijanych kobiet. Parter, pierwsze piętro, drugie... Całkowicie rozbity emocjonalnie po nieudanym narzeczeństwie. Od dłuższego czasu nie widzę nic atrakcyjnego w sobie, z resztą chyba nigdy nie widziałem. Czasem po alkoholu udawały mi się odpały, ale od dłuższego czasu nie piję. Moje życie stało się jałowe, bez wyrazu, bez smaku. Bez sensu.
Całkiem niedawno zaufałem kobiecie i wiecie co? No właśnie. I było jeszcze gorzej. Do tego stopnia, że przestałem żyć. Funkcjonuję, dycham, ale nie żyję. Wszechogarniająca pustka połączona z całkowitym brakiem pewności siebie jaki mi został po rozstaniu sprawiły, że coraz bardziej pogrążam się w nicości, niebycie a sensem mojego jestestwa jest by przetrwać. Tak, przetrwać i nic więcej. Dożyc do następnego dnia.
O ile na parterze nie spotkałem wzroku który odwzajemniłby moje spojrzenie, tak na pierwszym udało się złapać z jakąś blondynką. Chwila, ulotne spojrzenie, niczego nie wyrażające. Niby było ale jakieś płytkie i bez wyrazu jak napis na parówce, który po zdjęciu folii jest nadal widoczny choć nie tak ostry i wyraźny. Wręcz rozmazany i płytki.
Nie jestem dobrym człowiekiem, wielokrotnie krzywdziłem i byłem krzywdzony. Godziłem się na rzeczy na które nikt nie powinien się godzić w zamian za ułudę bliskości czy szczęścia. Czasem krzywdziłem bez powodu, czasem tylko gdy czułem swoją krzywdę. Z zemsty. Wydaje mi się, że człowiek jest wstanie zrobić z miłości i z zemsty rzeczy na które normalnie nie miałby odwagi. Za każdym razem by poczuć się lepiej.
Może życie jest jest jak te ruchome schody, każdy próbuje wycelować na starcie by dobrze zacząć, później by jakoś się trzymać a na końcu zejść w odpowiednim stylu. Ile to osób wchodzi na nie wahając się czy aby na pewno potrafią się dostosować? Czy to dobra decyzja, zacząć lewą czy prawą stopą, czy wbiją się w rytm maszyny? Czasem ktoś się potknie, nie wyłapie tempa, czerwieniąc się pod maseczką, bez świadomości, że wszyscy wokół mają to w dupie. Najlepiej trafiają ci którzy się nie zastanawiają, stawiają stopę, później drugą i tyle. Czasem się wspierają, czasem to jazda bez trzymanki.
Mam 26 lat. Z chłopakiem jesteśmy 4 lata. On nie chciał się spieszyć ze współczuciem i okres, kiedy najbardziej podniecały mnie nasze spotkania, kiedy czułam fizyczne podniecenie na przykład podczas przytulania się po prostu minął. Zaczęliśmy współżyć po około 2 latach związku, kiedy miałam 24 lata (on był starszy) i powiem wam, że rozpoczynanie współżycia w takim wieku to koszmar.
Biologiczny wiek odpowiedni dla mnie do rozpoczęcia współżycia był po 16 roku życia, może do 20. Nie miałam wtedy stresów związanych z dorosłym życiem, nie miałam problemów z nawilżaniem (teraz sucho jak na łokciach, nawet podczas masturbacji, która właściwie i tak przestała mnie kręcić po 18 roku życia, bo wtedy już wygasają kobiece potrzeby), nie bolały mnie stawy czy plecy, byłam bardziej rozciągnięta.
Obecnie myślę, że umiarkowane zatrucie pokarmowe jest lepsze i mniej nieprzyjemne niż seks. Robię to obecnie tylko dla partnera, w ogóle nie obejmuję rozumem, jak kobiecie może sprawiać to przyjemność?
@AnonimoweMirkoWyznania: 0/10