@nerkalzn:
Z góry przepraszam jeśli mój tekst będzie nie do końca zrozumiały, ale pisze go bardzo chaotycznie, bo jest to „świeży” temat. Wczoraj, około 23, w wypadku, zmarł mój tata. Niestety nie jest mu dane odejść z tego świata w spokoju.
Tata, oprócz mnie ma jeszcze jedną córkę z pierwszego małżeństwa. Z siostrą mam bardzo dobry kontakt, a z ojcem z powodu jego problemow z naduzywaniem alkoholu, nie miałyśmy w dzieciństwie kontaktu. Znaczy ja miałam, ale od czasu do czasu(maksymalnie 2 razy do roku, a był i taki czas, ze nie widzieliśmy się 3 lata bez przerwy). Od 3 lat miałam z tatą świetny kontakt, pomagałam mu, jeździłam do lekarzy, przyjeżdżałam często, moja siostra również zaczęła spotykać się z ojcem, około rok temu.
Tata mieszkał w tzw. przez niego przybudówce. Od lat budował dom, który- jak to mówił od wielu lat, zwłaszcza przez ostatnie 3- będzie dla mnie. Część domu, a dokładniej parter, zdążył wykończyć i umeblować, piętro jest ocieplone, z oknami, mieliśmy w planie, że całe będzie dla mnie, a tata będzie miał parter. Wyjechałam za granice, więc trochę się to opóźniło, ale kiedy tylko byłam na miejscu to przychodziłam i często spędzałam tam noc. Mój tata był naprawdę dobrą osobą, bardzo lubił imprezy i zawsze mówił, ze im więcej ludzi w domu tym weselej i ze trzeba się bawić. Moi znajomi uwielbiali do niego przyjeżdżać, bo zawsze był bardzo pozytywnie nastawiony i oddawał całe serce dla ludzi, którzy byli dla niego dobrzy. Niestety bardzo pomógł osobie, która jak się okazało, na to nie zasłużyła.
Około 5 lat temu, gdy dom był jeszcze niegotowy i mieszkał w przybudówce, sąsiadka przyszła do niego bardzo osłabiona, wezwał karetkę, okazało się, ze miała( o ile dobrze pamietam) zawał serca. Tata wiedział, ze sąsiadka mieszka z synem, który jest alkoholikiem i nie ma w nim żadnego wsparcia. Zaproponował, żeby zamieszkała z nim, a ta się zgodziła. Syna odwiedzała codziennie, tacie nie płaciła za nic, nie dokładała się do zakupów, gotowała obiady. Tata nie chciał pieniędzy, bo wiedział, ze emerytura ledwo jej wystarcza na leki. Nie było miedzy nimi żadnego romansu, jestem pewna, zreszta zawsze to mówili, ze to z przyjaźni i przez sytuacje mieszkają razem, a poza tym kobieta jest wiekowo bliższa do babci niż do taty.
Bardzo mnie nie lubiła, potrafiła mnie wyzywać(oczywiście nie prosto w oczy, a do taty), za to ze zostaje tam na noc i spędzam z nim czas. Powiedziała, ze nagle córeczki się obudziły, ze maja tatusia. Tata powiedział jej, ze jeśli powie jeszcze jedno słowo na jego córki to wyrzuci ją z domu. Ostatnio mówił, ze denerwuje go do tego stopnia, ze na pewno się jej pozbędzie. A jej syna nienawidził i zawsze mówił, ze nie chce go w domu u siebie widzieć, bo to złodziej i
Z góry przepraszam jeśli mój tekst będzie nie do końca zrozumiały, ale pisze go bardzo chaotycznie, bo jest to „świeży” temat. Wczoraj, około 23, w wypadku, zmarł mój tata. Niestety nie jest mu dane odejść z tego świata w spokoju.
Tata, oprócz mnie ma jeszcze jedną córkę z pierwszego małżeństwa. Z siostrą mam bardzo dobry kontakt, a z ojcem z powodu jego problemow z naduzywaniem alkoholu, nie miałyśmy w dzieciństwie kontaktu. Znaczy ja miałam, ale od czasu do czasu(maksymalnie 2 razy do roku, a był i taki czas, ze nie widzieliśmy się 3 lata bez przerwy). Od 3 lat miałam z tatą świetny kontakt, pomagałam mu, jeździłam do lekarzy, przyjeżdżałam często, moja siostra również zaczęła spotykać się z ojcem, około rok temu.
Tata mieszkał w tzw. przez niego przybudówce. Od lat budował dom, który- jak to mówił od wielu lat, zwłaszcza przez ostatnie 3- będzie dla mnie. Część domu, a dokładniej parter, zdążył wykończyć i umeblować, piętro jest ocieplone, z oknami, mieliśmy w planie, że całe będzie dla mnie, a tata będzie miał parter. Wyjechałam za granice, więc trochę się to opóźniło, ale kiedy tylko byłam na miejscu to przychodziłam i często spędzałam tam noc. Mój tata był naprawdę dobrą osobą, bardzo lubił imprezy i zawsze mówił, ze im więcej ludzi w domu tym weselej i ze trzeba się bawić. Moi znajomi uwielbiali do niego przyjeżdżać, bo zawsze był bardzo pozytywnie nastawiony i oddawał całe serce dla ludzi, którzy byli dla niego dobrzy. Niestety bardzo pomógł osobie, która jak się okazało, na to nie zasłużyła.
Około 5 lat temu, gdy dom był jeszcze niegotowy i mieszkał w przybudówce, sąsiadka przyszła do niego bardzo osłabiona, wezwał karetkę, okazało się, ze miała( o ile dobrze pamietam) zawał serca. Tata wiedział, ze sąsiadka mieszka z synem, który jest alkoholikiem i nie ma w nim żadnego wsparcia. Zaproponował, żeby zamieszkała z nim, a ta się zgodziła. Syna odwiedzała codziennie, tacie nie płaciła za nic, nie dokładała się do zakupów, gotowała obiady. Tata nie chciał pieniędzy, bo wiedział, ze emerytura ledwo jej wystarcza na leki. Nie było miedzy nimi żadnego romansu, jestem pewna, zreszta zawsze to mówili, ze to z przyjaźni i przez sytuacje mieszkają razem, a poza tym kobieta jest wiekowo bliższa do babci niż do taty.
Bardzo mnie nie lubiła, potrafiła mnie wyzywać(oczywiście nie prosto w oczy, a do taty), za to ze zostaje tam na noc i spędzam z nim czas. Powiedziała, ze nagle córeczki się obudziły, ze maja tatusia. Tata powiedział jej, ze jeśli powie jeszcze jedno słowo na jego córki to wyrzuci ją z domu. Ostatnio mówił, ze denerwuje go do tego stopnia, ze na pewno się jej pozbędzie. A jej syna nienawidził i zawsze mówił, ze nie chce go w domu u siebie widzieć, bo to złodziej i
Nawiazując do historii opisanej tu: https://www.wykop.pl/wpis/53373831/nerkalzn-z-gory-przepraszam-jesli-moj-tekst-bedzie/
Proszę Was o pomoc. Ostatni tydzień spędziliśmy z siostrą(głównie ona, bo ja dalej za granicą, więc za wiele zrobić nie mogłam) na załatwianiu pogrzebu. W piątek odbyło się ostatnie pożegnanie taty, a już dziś chcemy się wziąć za sprawy spadkowe ze względu na opisane w poprzednim wpisie babsko. Wczoraj przyjaciel szwagra przejeżdżał koło domu taty, gdzie stały 2 samochody, nie wiemy kogo sobie