@sEB-q za dużo ideologii dorabiasz. Po prostu grubi nie kupowali ich produktów, bo one są do sportu, więc kierują reklamę do grubych żeby też kupowali.
UWAGA, W PONIŻSZYM OPISIE BĘDĄ PADAŁY POCHLEBNE SŁOWA NA TEMAT PERFUM PRODUKOWANYCH LUB SYGNOWANYCH PRZEZ ARABSKIE PRZEDSIĘBIORSTWA. NIE POLECAM DLA LUDZI O SŁABYCH NERWACGH
Ajmal Verde
Kiedy testowałem w ciemno po kolei odlewki, które kupiłem, to tylko czekałem na niego. Nie miałem problemu rozpoznać, który to Ajmal, o którym czytałem. Ajmal Verde bardzo się wyróżnia – nie tylko na tle arabskich perfum, ale ogólnie. Nadużyciem byłoby stwierdzenie, że nie znam niczego w tych klimatach i jest to jakaś rewolucja, ale nie znam niczego, co pachnie dokładnie TAK. Verde jest taki, jak się nazywa. Jest zielony – pachnie jesiennymi trawami gdzieś na odludziu, koło torów, gdzie rosną barszcze i inne gorzko pachnące rośliny. Mroczny, ale nie przesadzony. Kojarzy mi się z mgłą w chłodny dzień. To nie jest zapach przypominający księdza czy wędzonkę od Beauforta. Mocno wyczuwalna jest wetyweria, aczkolwiek jest dobrze zblendowana, dzięki czemu wybrzmiewa nie tylko ziemiście, ale także kwaśno i gorzko. Boję się to napisać, ale Ajmal pachnie niszowo. Dzisiaj to już nie jest wielki komplement, bo, moim zdaniem, nisza z roku na rok staje się coraz gorsza. Mam wrażenie, że z jednej strony to, z czego słynęła nisza, urosło do absurdu, a twórcy prześcigają się w tworzeniu zapachów, które po prostu śmierdzą. Z drugiej strony nisza pełna jest zapachów niemrawych, średnich, nieciekawych, które nie wydają się być dziełami sztuki, mającymi uwolnić się od marketingowych wytycznych.
#powodz