Dawno temu, parę lat po stanie wojennym, nadejszła spora zima.
Miałem wtedy może 3 - 4 lata. Wyprosiłem matkę, by zabrała mnie na sanki, bo przecież śnieg, jest zimno, jest super.
Matka nie miała tego dnia dobrego nastroju, ale wybłagałem i wyszliśmy.
Siedzę beztrosko na drewnianych sankach, rodzicielka zipiąc ciągnie sanki.
Tuż za przekroczeniem płotu, na środku pustej ulicy, zacząłem radośnie zbierać śnieg w małe rączki obłożone ręcznie robionymi, wełnianymi rękawiczkami na sznurku.
Matka, widząc co mi
Miałem wtedy może 3 - 4 lata. Wyprosiłem matkę, by zabrała mnie na sanki, bo przecież śnieg, jest zimno, jest super.
Matka nie miała tego dnia dobrego nastroju, ale wybłagałem i wyszliśmy.
Siedzę beztrosko na drewnianych sankach, rodzicielka zipiąc ciągnie sanki.
Tuż za przekroczeniem płotu, na środku pustej ulicy, zacząłem radośnie zbierać śnieg w małe rączki obłożone ręcznie robionymi, wełnianymi rękawiczkami na sznurku.
Matka, widząc co mi









#prawojazdy #word #zebroplusy