Ta dzielnica Łańcuta od lat nazywała się Księże Górki i każdy mieszkaniec tego miasta wie o które miejsce chodzi. Proszę kogoś zapytać o Osiedle JPII i raczej garstka osób będzie wiedziała o co chodzi... Pożywka dla mediów. Lepiej by się zainteresowali co poprzedni Burmistrz robił przez 10 lat. W Łańcucie jest bardzo mocne lobby kościelno-zniczowe, które skutecznie latami wprowadzało sobie korzystne dla siebie ustawy. Co do nomenklatury nie ma się co czepiać,
@lilost: więc gdzie są Ci mężczyźni? wielcy budowniczy tego świata? Bo dziwnym trafem spotykam samych nierobów bez ambicji, którzy nie byliby w stanie utrzymać rodziny, a nie wspominam o wybudowaniu domu.
@lilost: do pracy poszłam 2 dni po ostatniej maturze i tak pięć lat pracuję i studiuję, urlopu dłuższego niż 5 dni nie miałam. I tak, właśnie przez to, że spotykam takich mężczyzn sama wybuduję sobie dom.
@Bartsan: nie czuję się z tego powodu wyjątkowa, ani lepsza. I zdaję sobie sprawę z tego jak samobójstwo jest poważnym problemem. Nie wywieram na żadnym mężczyźnie presji, że ma chodzić do pracy i na mnie pracować. Tylko kiedy ja "tyram" i patrzę na moich męskich rówieśników, którzy nie mają celu w życiu, byle wypić piwko po pracy(albo nie pracują, bo matka z domu przecież nie wyrzuci), zjeść obiad, który matka ugotuje,
@Bartsan: wydaje mi się, że w przypadku mężczyzn ogromne ma znaczenie to, że wielu nie potrafi rozmawiać. Duszą swoje problemy w sobie, matce przecież nie powie, bo co on dzieciak? Bobiecie nie powie bo wstyd, kolegom też nie, bo przecież musi pokazywać jaki jest silny. I każda normalna kobieta zauważy tą wrażliwość i potrzebę rozmowy. Ale czasami jest za późno na pewne wyjaśnienia. W ostatnich latach zauważyłam w swoim najbliższym otoczeniu
Miałam ostatnio jeszcze jedną refleksję związaną z #zakazhandlu. Wyobrażacie sobie najbliższy sezon wakacyjny, kiedy w drodze nad jezioro czy do znajomych, nie będzie można po drodze kupić piwka i kiełby? Albo nawet loda w rożku podczas letniego spaceru? Moim zdaniem wtedy dopiero nadejdą spore straty dla sklepów, zwłaszcza tych mniejszych. Bo nawet jeżeli ludzie się przyzwyczają i będą robić duże weekendowe zakupy, to pojadą po nie do dużych sieciówek, a nie
@BarkaMleczna: koleżanka pracująca w Lidlu mówiła, że właśnie te letnie niedziele są najgorsze, kiedy wszyscy kupują lody i produkty na girlla, a ona musi siedzieć w pracy. Sama też by chciała pojechać nad wodę i się poplaszczyć. Co do małych osiedlowych sklepików, sama spotkałam się z sytuacją, że mały sklepik, który zwykle w niedzielę jest nieczynny, bo pani "Zosi" się nie opłacało stać w niedzielę. Teraz jest czynny i pani Zosia