Byłem kiedyś na wyjeździe, gdzie zarzuciliśmy wszyscy razem kwasa. Wędrowaliśmy więc srogo porobieni przez niewielkie, malowniczo położone miasto w południowej Polsce i zachciało nam się pić. Pomyśleliśmy, że przydałoby się ogarnąć jakiś sok i - cud! - okazało się, że stoimy pod wejściem do jakiegoś spożywczaka. No to wchodzimy do środka.
Sklep tego typu, że trzeba prosić ekspedientkę o towar. Mały, ciasny i słabo zaopatrzony, głównie w gównopiwo dla autochtonów i niewiele ponadto. Stoimy przy drzwiach - przypominam, czterech typów na kwasowym peaku - i rozkminiamy.
- Weź multiwitaminę.
-
Sklep tego typu, że trzeba prosić ekspedientkę o towar. Mały, ciasny i słabo zaopatrzony, głównie w gównopiwo dla autochtonów i niewiele ponadto. Stoimy przy drzwiach - przypominam, czterech typów na kwasowym peaku - i rozkminiamy.
- Weź multiwitaminę.
-
Gdzie tu logika
Rodzice zdają się mówić słuchaj to my Cie tu ściągnęliśmy na ten świat bardzo Cie kochamy ale żeby przeżyć musisz tyrać u kogoś innego.
Ludzie