Idę sobie kulturalnie z psem na smyczy i obok stoi gość z Yorkiem, który się wyrywa, warczy i szczeka na Julę. Ona jak zwykle nie zwraca uwagi na Yorki (chyba nie traktuje ich w kategorii psów), idzie mi ładnie przy nodze i wącha trawkę. Nagle słyszę gościa:
On: Niech pani trzyma tego psa!
(myślę sobie: zaraz pies będzie musiał trzymać mnie, żebym mu nic nie zrobiła)
Ja: A dlaczego mam trzymać? Mój
On: Niech pani trzyma tego psa!
(myślę sobie: zaraz pies będzie musiał trzymać mnie, żebym mu nic nie zrobiła)
Ja: A dlaczego mam trzymać? Mój
@beretta_94: napisanie, że kolega poszedł po żarcie było #!$%@? ważną informacją w historii o psie i tak oczywistym wtrąceniem, że tylko debil by sie nie domyślił, że nie chodzi żarcie dla psa, szczególnie w jednym zdaniu