@Hannahalla: wyobrażam sobie mój związek z Hannahalą, ja bym wracal z tyrki #!$%@?łbym się przed kompałką, w tym momencie wjeżdża obiad na stół taki 10/10 z własnego wyrobu kompocikiem, kubek własnoręcznie wytoczony na kole gliniarskim i pomalowany, w nim własnej roboty kompot ze śliwek wedle prastarej receptury babci hannahali, która robiła go jak jej dziadek wracał z polowania na niedźwiedzie w puszczy kampinoskiej jako ułan na koniu z szablą. Wtedy ja
XD kobiety to jednak beka. Koleżanka z pracy się do mnie nie odzywa, pytam się, o co chodzi, i co jej zrobiłem. "Ty nic. Mój [imię] jest beznadziejny i nienawidzę ludzi". Dzisiaj dzień milczenia, trudno. Idę do innej koleżanki – poważne stanowisko, po czterdziestce, siedzi z głową zwieszoną, odpowiada półgębkiem i agresywnie, a próbuję coś załatwić w sprawach służbowych. Na koniec żegna mnie uszczypliwością. "Zły dzień" – tłumaczy inna koleżanka. No trudno.
@kt13 trochę czym innym jest bar, czym innym miejsce pracy – jednak oczekiwałbym w nim jakiegoś profesjonalizmu, tym bardziej, że obie są raczej trzeźwe. Jak ja mam problem, nie przenoszę tego na innych ludzi (rano pokłóciłem się z różowym, i jakoś nikt tego nie odczuł), warto byłoby, żeby każdy działał w podobny sposób.
@camelinthejungle ja pracowałam dwa dni po śmierci mamy i było ok, ale jak ktoś inny by sobie średnio radził to rozumiem. Nie jesteśmy robotami, każdy trochę inaczej przeżywa inne rzeczy, nie każdy też może sobie pozwolić na to by zostać w domu i do pracy nie iść. Zresztą pierwsza koleżanka nic ci nie zrobiła. Nie miała ochoty się odzywać do ludzi i tyle. Jedyną osobą która przegięła jest koleżanka odpowiadającą w sposób
Obajtek: "Natomiast to jest normalna rzecz, że my inwestując, czy w Formułę 1, czy w Roberta to nie może być inwestycja rzędu jednego roku. To jest inwestycja, która wybiega do przodu i oczywiście rozmawiamy w tym zakresie. My nie widzimy się bez Roberta nigdzie i zawsze to podkreślam, że Robert jest bardzo ważny dla nas."