Mieszkańcy Łańcuta, gdzie mieści się szpital zakaźny dla Podkarpacia, wzięli sprawy w swoje ręce. A dokładniej mówiąc pod swoje maszyny do szycia i sami szyją sobie maseczki.
@yolantarutowicz: tak jesteśmy przygotowani na epidemie, że ludzie muszą szyć maseczki ze swoich środków, prywatne sklepy przeznaczać utarg na zakup towaru, a restauracje za darmo piec pizze dla przemęczonego personelu. Ale minister niewyspany. Ha tfu
Zastanawialiście się kiedyś dlaczego w klasach waszych szkół podstawowych były krany i bardzo szerokie drzwi? Otóż możecie kojarzyć taki obrazek, jeśli szkoła do której chodziliście, była zbudowana w latach 60-tych i 70-tych, była tzw. "tysiąclatką", czyli szkołą zbudowaną z okazji 1000-lecia państwa polskiego.
Te szkoły charakteryzowały się zastosowaniem kilku zasad, podczas ich budowy, poniżej więcej informacji. Miały służyć jako szpitale polowe na wypadek wojny z NATO. Nie muszę chyba mówić że tego typu obiekty mogą w ciągu najbliższych tygodni/miesięcy odegrać kluczową rolę w walce z epidemią.
W roku 1957 Ministerstwo Oświaty porozumiewało się z Departamentem Wojskowym Ministerstwa Zdrowia w celu „zwiększenia liczby szkół, które miałyby być wykorzystane na prowizoryczne szpitale". Efektem tej współpracy było stworzenie szczegółowej instrukcji, która dotyczyła uzgodnionych obiektów szkolnych. Ustalone są w niej takie szczegóły, jak szerokość drzwi dostosowana do noszy, dostęp do umywalek w prowizorycznych salach operacyjnych, lub dostęp do instalacji umożliwiający podłączenie aparatu rentgenowskiego.
@lokibb: Widać w PRL ktoś myślał, nie pierwszy raz zresztą. To było państwo nastawione na wojnę, ze wszystkimi plusami i minusami tego. Betonowe kloce, ale mogą być przydatne. Na zachodzie szkoła to pewnie szkoła, pewnie ma być ładna :}. Dzięki za info.