Jak na moje oko kończą się zasoby naturalne i samoloty być może powinny zacząć lądować. Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie lądowanie na odpowiednim piasku gdzieś na pustyni. No lub/i wybrać, poświęcić jakieś jezioro i je tam jakoś odpowiednio poupychać. I tak zapewne one już nigdzie nie polecą.
By trzeba zorganizować powolne, na spokojnie, lądowania. Raczej na pusto, jedynie z obsługą.
Jak na moje oko kończą się zasoby naturalne i samoloty być może powinny zacząć lądować. Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie lądowanie na odpowiednim piasku gdzieś na pustyni. No lub/i wybrać, poświęcić jakieś jezioro i je tam jakoś odpowiednio poupychać. I tak zapewne one już nigdzie nie polecą.
By trzeba zorganizować powolne, na spokojnie, lądowania. Raczej na pusto, jedynie z obsługą.
Jak na moje oko kończą się zasoby naturalne i samoloty być może powinny zacząć lądować. Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie lądowanie na odpowiednim piasku gdzieś na pustyni. No lub/i wybrać, poświęcić jakieś jezioro i je tam jakoś odpowiednio poupychać. I tak zapewne one już nigdzie nie polecą.
By trzeba zorganizować powolne, na spokojnie, lądowania. Raczej na pusto, jedynie z obsługą.
Jak na moje oko kończą się zasoby naturalne i samoloty być może powinny zacząć lądować. Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie lądowanie na odpowiednim piasku gdzieś na pustyni. No lub/i wybrać, poświęcić jakieś jezioro i je tam jakoś odpowiednio poupychać. I tak zapewne one już nigdzie nie polecą.
By trzeba zorganizować powolne, na spokojnie, lądowania. Raczej na pusto, jedynie z obsługą.
Jak na moje oko kończą się zasoby naturalne i samoloty być może powinny zacząć lądować. Chyba najlepszym rozwiązaniem będzie lądowanie na odpowiednim piasku gdzieś na pustyni. No lub/i wybrać, poświęcić jakieś jezioro i je tam jakoś odpowiednio poupychać. I tak zapewne one już nigdzie nie polecą.
Powiedzmy sobie, że jest taki pociąg myślowy pindolek relacji Stolica Zachodnia-Gdynia ewidentnie Główna. Prostą drogą i przez Gdańsk. Potem się dołączają 4 stonki, ewentualnie czyt. tamała pis. Tamara i jadą, ewentualnie stonka+Tamara, ew. Tamara+stonka i ciągną Pendolino z opuszczonymi pantografami aż na Hel. A potem wiadomo: powrót i jazda na popychu. I wiadomo: kursowanie pociągu specjalnego w te i na zad. Albowiem jest OKAZJA. Stonki dogorywają, a jakiegoś osłabionego pindolka się znajdzie, zastąpi składem wagonowym rzecz jasna. I trochę by się pourywało przez wykwalifikowanych specjalistycznych kolejarzy tych wagonów z pociągów rejsowych tych z niską frekwencją ewidentnie. Potem się może odda. Janusz Malinowski się na pewno zgodzi. Niektóre pociągi można oczywiście poodwoływać. Można pojeździć na widoczność. Rzecz jasna przejazd powszechnie dostępny. Możnaby zamknąć ten szlaczek na Hel, ale tak symbolicznie. Ale słowotok się zrobił. Ewidentnie zbyt wiele słów, a także liter. Ja bym wziął tego Jana Marię Rokitę na pomocnika maszynisty, i bym sobie prowadził ten pociąg. Potem jakieś podmiany. Phil Collins rzecz jasna jazzowa opera. No na pewno ten wpis trafi do Macieja Mazura, i Widowni Faktów (ego-pompka). Materiał może pojawi się za kilka dni. Jakieś wizualizacje się porobi, porobi korekty. Do wizualizacji kolejowej może być użyte wiadomo co.
A rada programowa się zastanowi :)
No oczywiście się to wszystko ponagrywa i zrobi szlak w symulatorze. I otoczenie z elementami środowiska.
Miniona noc zaowocowała w granie przeze mnie jazzu sinusoidalnego na gitarze basowej.
A nad ranem znalazłem nagranie z fantastyczną sekcją rytmiczną w składzie Taku Hirano, Simon Phillips i Alphonso Johnson i nie mogłem się oprzeć, żeby i do tego nie pograć.
1. Majka jeżoska - w przedszkolu 2. Stare Dobre Małżeństwo 3. różnej maści bluesowi/jazzowi artyści grający tu i ówdzie po knajpach, których imienia nikt nie zna, choć grają lepiej niż cały mainstream razem wzięty