"Zgodnie z interpretacją Everetta, oba stany mózgu w pewien sposób współistnieją – lub przynajmniej istnieją w równoległych wszechświatach, ale nie pozwalamy, aby takie wszechświaty utraciły ze sobą kontakt. Łączymy je, dzięki czemu następuje interferencja i biedny obserwator dostaje ataku schizofrenii, ponieważ obserwuje obie możliwości jednocześnie."
Jestem osobą ze zdiagnozowaną schizofrenią i chcę zauważyć, że psychoza to nie tylko słyszenie głosów, ale w ogóle zupełnie inny sposób rozumowania. Rzeczy, które dla normalnego człowieka nie są logiczne w psychozie stają się normalne i mają często głęboki sens. Podam przykład z własnego doświadczenia. Moje podejście do personelu szpitalnego, głównie pielęgniarek w czasie ostrej psychozy opierało się głównie na kolorze włosów. Rozumowałem w ten sposób - pielęgniarka lub lekarka z jasnymi
@MrKri5: Moje psychozy miały wydźwięk skrajnie negatywny i wydaje mi się, że większość psychoz ma taki charakter. Niemniej, istnieją psychozy, które można nazwać pozytywnymi tzn. w takich ludziach budzą się jakieś ukryte talenty, albo odnajdują sens życia w pomaganiu innym itp, ale to jest niestety mniejszość. Wolałbym odpowiadać jednak na pytania odnoszące się tylko do mojej osoby. Nie jestem lekarzem i nie mam odpowiedniego autorytetu, żeby wypowiadać się ogólnie o
@WioskowySzyderca: Bo w psychozie można być nie mając schizofrenii. Istnieją psychozy organiczne (i to był chyba twój przypadek), alkoholowe(pijacy po odstawieniu picia widzą białe myszki) i parę innych. Nie wiem dokładnie czym te psychozy różnią się od psychozy schizofrenicznej, bo ich nie doświadczyłem, ale wyczytałem, że w psychozach organicznych częściej pojawia się samokrytycyzm i myśli typu "z moim rozumem jest coś nie tak".
@DawinWarsaw będzie miał sporo roboty ;] pewnie napisze, że to nie jest choroba, tylko zaburzenie (a co złego jest w słowie choroba?), że to jest kłamstwo, schizofrenia nie istnieje, bla bla bla, spisek psychogestrapo, więcej bla bla bla, itd.
@DawidWarsaw: Właśnie chodzi mi o takie komentarze, jak powyższy... o co Ty się kłócisz w ogóle? Zmieniły się Twoje wypowiedzi i to sporo. Ochłoń, wróć do pisania postów rzetelnych, a nie kłótliwych!
Bo masz co powiedzieć. Nie psuj tego formą wypowiedzi!
to naprawdę może nieźle pop#@%$#%ić we łbie... to musi być straszne słyszeć te głosy 24 godziny na dobę. nie chciałbym by ktoś mi to puścił po jakichkolwiek narkotykach.
mysle ze wiekszosc z nas nie zdaje sobie sprawy z tego czym jest choroba psychiczna. jako ze czasem mam do czynienia z takimi ludzmi i w rodzinie tez zdarzyla sie taka osoba musze przyznac ze dzis patrzac z perspektywy mojego doswiadczenia denerwuje mnie bardzo jak ktos mowi osobie majacej problemy psychiczne ze ma sie zmienic. bardzo czesto w takich wypadkach powtarzam - ty to mowisz jako zdrowy czlowiek choremu, a tak to
@muchabzz: przerażające jest kiedy osoba, którą znasz przez wiele staje się kimś kogo nie poznajesz. Chory z dnia na dzień się oddala od wszystkiego i wszystkich. I masz rację, jakakolwiek perswazja, wydawałoby się najbardziej logiczna, wyważona, spokojna - nie ma najmniejszego sensu. Kępiński przytaczał wspaniałą łacińską maksymę: "Primum vivere - deinde philosophari" (wpierw żyj a potem filozofuj) dla ukazania dramatu chorego u którego ona jest odwrócona: "Primum philosophari - deinde vivere".
"Obcując ze schizofrenikami, co należy do znacznej części obowiązków psychiatry, trudno oprzeć się wrażeniu, że „przefilozofują” oni swoje życie. Gdy większość ludzi trzyma się zasady: primum vivere, deinde philosophari, to o schizofrenikach śmiało można powiedzieć, że zasadę tę odwrócili. Sprawy codziennego życia schodzą u nich na daleki plan; są nieważne wobec ogromu przeżyć i ogólnych zagadnień, które ich trawią. Daje to czasem – z punktu widzenia patrzących z zewnątrz – fałszywy obraz uczuciowego otępienia. Nie obchodzi bowiem tych chorych los najbliższych ani swój własny; pochłonięci są sprawami istoty bytu, sensu wszechświata i swego w nim posłannictwa, walki dobra ze złem, prawdziwego oblicza rzeczy, które się ukrywa pod pozornym, kataklizmu końca świata itp." (...) W schizofrenii hierarchia wartości ulega odwróceniu. Pierwsza tablica Mojżesza staje się najważniejsza. Schizofrenik może powiedzieć o sobie „królestwo moje nie jest z tego świata”. Dzięki temu może społeczność schizofreniczna jest znacznie lepsza od społeczności ludzi tzw. normalnych lub znerwicowanych, znikają z niej walki o władzę, intrygi, zawiści. Można by mówić o odwrotności zasady senatores boni viri, senatus mala bestia. Moment ten odgrywa ważną rolę w terapii, grupa społeczna działa leczniczo, stąd znaczenie therapia loci w
@muchabzz: ale dlaczego uwazasz, ze odejscie od bogatego meza, zeby poswiecic sie sztuce jest oznaka choroby psychicznej? Dobrobyt przeciez jest odczuciem subiektywnym. Dla wiekszosci to stabilnosc finansowa, owszem, ale dla kogos innego moze to byc mozliwosc zaspokajania innych, niematerialnych potrzeb. No chyba, ze ja zle zrozumialem Twoj komentarz.
@highlander: Im dluzej sie #!$%@? w takie rzeczy lub im wiecej czytam na temat takich objawow tym bardziej czuje, ze moje urojenia i psychozy powracaja, dlatego od czasu gdy najgorsze mam za soba uwazam na wczuwanie sie w te klimaty bo boje sie, ze znowu w nie popadne.
Mysle, ze w ten sposob mozna zaindukowac te urojenia i psychozy nawet osobom zdrowym. Mysle, ze osoby pracujace ze schizofrenikami sa mocno
Czasem potrafię się wprowadzić w taki dziwny stan gdy zasypiam. Otóż maksymalnie koncentruję się na tym by w swoim mózgu wytworzyć coś jak by głośny "szum". Słyszę ten głośny szum i całkowicie swoją koncentrację kierują na wsłuchiwanie się w go. Po jakimś czasie zaczynam słyszeć głosy. Nie są to jakieś nakierowane, konkretne głosy tak jak u schizofrenika ale jak by wydarte ze zdarzeń przeżytych jakieś cytaty, czasem jak by cytaty z własnych
@Arkadian: To jest chyba normalne wspominanie przeszłych zdarzeń tylko w formie słów, a nie obrazów. Nie ma chyba człowieka, który by nie mówił czasem do siebie w głowie. Ja bym chyba jednak nie próbował takich eksperymentów jak w Twoim opisie :)
P.S.: Także Wykopowicze zdecydujcie się, czy naprawdę chcecie poznać moje zdanie na temat tematu tego znaleziska, czy może waszym celem jest wyśmiewanie oraz częstowanie jadem... Do Was należy wybór. Jeśli chcecie poważnej dyskusji na ten temat i chcecie mnie wysłuchać, to wypowiem się. Ale nie mam zamiaru rzucać słów na złośliwy wiatr, OK?
Komentarze (231)
najlepsze
http://www.us.szc.pl/main.php/filozof_5?xml=load_page&st=6980&ar=1&id=5467&gs=&pid=8512
Bo masz co powiedzieć. Nie psuj tego formą wypowiedzi!
"Obcując ze schizofrenikami, co należy do znacznej części obowiązków psychiatry, trudno oprzeć się wrażeniu, że „przefilozofują” oni swoje życie. Gdy większość ludzi trzyma się zasady: primum vivere, deinde philosophari, to o schizofrenikach śmiało można powiedzieć, że zasadę tę odwrócili. Sprawy codziennego życia schodzą u nich na daleki plan; są nieważne wobec ogromu przeżyć i ogólnych zagadnień, które ich trawią. Daje to czasem – z punktu widzenia patrzących z zewnątrz – fałszywy obraz uczuciowego otępienia. Nie obchodzi bowiem tych chorych los najbliższych ani swój własny; pochłonięci są sprawami istoty bytu, sensu wszechświata i swego w nim posłannictwa, walki dobra ze złem, prawdziwego oblicza rzeczy, które się ukrywa pod pozornym, kataklizmu końca świata itp."
(...) W schizofrenii hierarchia wartości ulega odwróceniu. Pierwsza tablica Mojżesza staje się najważniejsza. Schizofrenik może powiedzieć o sobie „królestwo moje nie jest z tego świata”. Dzięki temu może społeczność schizofreniczna jest znacznie lepsza od społeczności ludzi tzw. normalnych lub znerwicowanych, znikają z niej walki o władzę, intrygi, zawiści. Można by mówić o odwrotności zasady senatores boni viri, senatus mala bestia. Moment ten odgrywa ważną rolę w terapii, grupa społeczna działa leczniczo, stąd znaczenie therapia loci w
Mysle, ze w ten sposob mozna zaindukowac te urojenia i psychozy nawet osobom zdrowym. Mysle, ze osoby pracujace ze schizofrenikami sa mocno
W Twoich słowach