Siedzi sobie spokojnie facet na rybkach i wpatruje się w spławik, aż tu nagle po spławiku przepływa motorówka z narciarzem wodnym. I tak ze trzy razy. Gość nie wytrzymał, wziął kamień, wziął zamach i rzucił trafiając narciarza. Ten poszedł na dno. Wędkarz myśli chwilę i czeka aż ten wypłynie. Po kilku minutach nie wytrzymał, rzucił wszystko i próbuje wyłowić trafionego przez siebie “sportowca”. Wyciąga ciało na brzeg i od razu zaczyna reanimację:
mieszkając w holandii czesto na imprezy jezdzilem rowerem - po jednym z lekko zakrapianych przyjec odpinałem rower przypiety do barierki nad samym kanałem. zawiał wiatr, rower siup i w wodzie. nie ma że boli 50eur zapłacilem - schodzę po drabince do kanału - odpycham się rekami i wyczuwam nogami jakieś żelastwo. banan na ryju, wyciągam na powierzchnie - "k%^@a to nie mój". jakie bylo moje zdziwienie jak dopiero za trzecim razem dogrzebalem
@GrubyKociol: Myślę, że jako narzędzie zajawki, w dodatku jedyne i to zajawki prawdziwej znaczącej dużo w życiu, nie rozchodzi sie o pieniądze. Może pomyślał sobie "k!%$a, nie będe mógł wyjśc jutro na rower jeśli go nie wyciągne". Też jeżdżę, wiem co jest.
Komentarze (74)
najlepsze
Tylko jak powiesz do niego "wyj%@#ne masz zęby" to pytanie czy uzna to za obrazę czy komplement.
Komentarz usunięty przez moderatora