W hitlerowskim więzieniu w Katowicach działała gilotyna
Czerwona wdowa - tak nazywano katowicką gilotynę z więzienia przy ul. Mikołowskiej. Ścięto na niej co najmniej 552 osoby. Była wyjątkiem w okupowanej Polsce, bezustannie spływała krwią.
geoluka80 z- #
- #
- #
- #
- #
- #
- 27
Komentarze (27)
najlepsze
Ja powiem tylko, ze z całego serca podziwiam takich ludzi jak ksiądz z artykułu.
Dzisiaj z całą pewnością wiem, że na święta zobaczę się z rodzeństwem czy rodzicami, ale kiedy Merkel zaczyna mówić, że „pokój w europie nie jest rzeczą pewną”, to
Samo pozbawienie życia to raczej przykra sprawa? I przysparza mnóstwo cierpienia psychicznego, tak skazanemu, jak i jego bliskim. Jeśli funduje się takie coś nie bandycie a "podludziom" to jest to okrucieństwo.
To, że Niemcy potrafili być jeszcze bardziej okrutni nie znaczy,
widać jak autorka tekstu nie ma za grosz wiedzy odnośnie maszyn śmierci.
I jeszcze nazywa gilotynę barbarzyństwem, a urządzenie zostało wynalezione do pozbawiania życia w sposób możliwie humanitarny i cywilizowany. Była wręcz oznaką postępu technicznego. Generalnie samo mordowanie cywilów jest straszne, a już niewielkie znaczenie ma, czy mordowano ich za pomocą gilotyny, broni palnej czy gazu. Można co najwyżej mieć obiekcje natury estetycznej - egzekucje musiały pewnie wyglądać szczególnie niesmacznie. Chociaż, czy wieszanie wygląda specjalnie lepiej? A w PRL była to przecież
Wsadzasz łeb i jeb! I kat i ofiara zachowują komfort(o ile można mówić o nim w wypadku kary śmierci).
Jeszcze troche a "NM" będzie miało wiecej znalezisk niż "YT"...
@goffer_pl: Nie wiem czy się orientujesz idioto, ale jeden z nich nie żyje od półtora roku.