Co z tą polską edukacją?
Protesty nauczycieli i ich związkowców mają przekonać opinię publiczną, że z zawodem nauczyciela w Polsce jest bardzo źle i że wszyscy ich gnębią: rząd najbardziej, dzieci równie mocno i jeszcze rodzice dokładają. Swoje protesty wspierają demagogicznymi argumentami, zapowiadając niemal apokalipsę w Polsce. Czy z polską szkołą jest aż tak źle?
- #
- #
- #
- #
- #
- 127
Komentarze (127)
najlepsze
I krótko:
- 14 lat w zawodzie
- Magister filologii rosyjskiej - rosyjski biegle
- w trakcie studiów na kierunku: filologia angielska - angielski zaawansowany
- została zwolniona z pracy (właśnie po 14 latach) gdyż nie zdążyła ukończyć wszystkich wymaganych egzaminów do pracy jako nauczyciel w gimnazjum (warto zauważyć, że poziom trudności tych egzaminów jest ogromny
I krótko:
Około 25 lat w zawodzie, a praca czasami bardzo ciężka, ale nie użala się nad sobą, pensja niewielka (teraz 1127 chyba + jakieś dodatki), sześcio osobowa rodzina, ja studiuję dziennie, moja siostra i brat zaocznie, mój drugi brat uczy się w liceum, zastanawia się nad studiowaniem, mieszkamy na wsi i mamy 2,5 ha i kawałek
jesli juz czlowiek skonczyl studia to chyba nie po to aby cale zycie pozniej dorabiac do pensji
w zwiazku z nowym rokiem szkolnym prasa sie znowu rozpisala i tak czytac mozna
2700 - srednia krajowa
1400 - pierwsza placa nauczycielska
1100 - najnizsza krajowa
lepiej chyba
Narzekamy na system polskiej edukacji a innym razem śmiejemy się z innych nacji np. USA że są głąbami i nic nie wiedzą o świecie. Akurat w USA za edukację na poziomie wyższym trzeba słono płacic i niech nie będzie naiwny ten kto myśli że Ci najlepsi dostają stypendia i wszystko jest "Si".
Za edukację i tak
Ja wolę by towar był lepszy. Czy chcesz powiedzieć, że edukacja ma być gorsza?
Ponadto podajesz przykład amerykański, gdzie poziom edukacji jest kiepski.
W USA jest kiepska edukacja na niższym szczeblu, ale oni mają znakomitych specjalistów. Połowa sprzętu pochodzi z USA, komputery, samochody...
Inne państwo, po stukroć ciekawsze pod tym ( i nie tylko) względem niż USA to Japonia - z tamtąd pochodzi
Podajecie tu masę argumentów (typu 2 miesiące urlopu), które brzmią sensownie i z którymi pewnie bym się zgodził, gdybym nie wiedział jak jest w rzeczywistości.
Moja mama oficjalnie pracuje ok. 15 godzin tygodniowo. Tyle tylko, że z domu wychodzi o 7, a wraca o 14. Ojciec natomiast pracuje 28 godzin. Wychodzi o 6, wraca ok. 17 (choć tu
co daje wymiernie ok 300zl wiecej i nie zmienia faktu ze na dzien dobry nauczyciel ma 1400
a najnizsza krajowa to 1100, tak sobie mysle - przedszkola sa juz dzisiaj przepelnione itd
kto bedzie te wszystkie dzieci niedlugo uczyl - bo kto bedzie uczyl w gimanzjum za 1400 zl ???
co dzisiaj mowi MEN - oni nie przewidzieli tego kiedy likwidowali przedszkola
kosmosik - nauczyciele nie dostają żadnych dodatków za szkodliwość pracy, a moim zdaniem powinni. Wg Twojej logiki - 2 tygodnie po zakończeniu, 2 tygodnie przed rozpoczęciem i zostaje miesiąc. Miesiąc czyli ok 30 dni. Urlop wypoczynkowy pracownika ze stażem ponad 10
to jest po prostu żenujące, gdy rodzic się nie interesuje dzieckiem, później okazuję się że córeczka która miała być prymusem ma marne oceny, rodzic nie przyjmie do wiadomości że to nie wina nauczyciela tylko ucznia bo olewa sobie lekcje. No ale oczywiście musi lecieć, naszczekać na nauczyciela, czasami nawet iść na skargę do dyrektora.
Liczy się treść a nie forma.
1. Szkoła prowadzona przez prywatną instytucję
2. Odpłatna edukacja.
Jeżeli chodzi o pierwsze, to jak najbardziej jestem za prywatyzacją szkół. Przerośnięte administracyjne molochy nie są tu nikomu potrzebne. Jeśli ktoś prywatnie jest w stanie zapewnić lepszą szkołę realizującą program niech ma szanse powalczyć o uczniów.
Co do drugiego punktu, to jeżeli żyjemy w europie socjalnej, gdzie państwo organizuje edukacje, to niech juz to robi w najbardziej optymalny