Dlaczego bieganie a nie np. kolarstwo? Jakbyś mnie przekonał do biegania i jakie wymienił zalety gdybym zastanawiał się nad uprawianiem sportu i kierował się w stronę jazdy na rowerze, podobno rower jest zdrowszy bo nie obciąża się aż tak stawów.
Jedno z drugim nie ma nic wspólnego, poza zbawiennym wpływem jednego i drugiego na serce. Podczas jazdy na rowerze pracują inne mięśnie, niż podczas biegu. Kolarstwo może rzeczywiście mniej obciąża stawy, ale za to bardziej obciąża kręgosłup :)
Przekonać kogoś do biegania jest ciężko, bo 'przecież to takie męczące jest i w ogóle' ;)
Powiem tak - biegam dwa lata, poza kontuzją w pierwszym maratonie nic mi
dodam rowniez cos od siebie. Pewny gadzet ktory zapisuje twoje postepy a jednoczesnie przy tym cie mobilizuje do czestszego biegania to nikerunning.com
gorzej, jeżeli ktoś kupi sobie coś takiego, a potem mu się odechce biegać... :)
Ja korzystam z Forerunnera, sprzęt o tyle lepszy, że zapisuje przez GPS trasę po której się poruszasz, a potem nanosi na mapę. Oprócz tego pokazuje tętno, dystans, aktualne tempo, pogodę w Albanii i dziesiątki innych rzeczy :)
@szenefe: Nie zostanę Forrestem Gumpem, bo nie mamy oceanów. A nawet gdybyśmy mieli, to raczej ciężko z dobry drogami, żeby do nich dobiec :P
Odpowiedź na pytanie drugie nie jest jednoznacznie twierdząca lub zaprzeczająca.
Pulsometry są przyrządami bardzo ułatwiającymi trening i rozeznanie we własnej formie i kondycji.
Tak, jak napisał lelecash, plany treningowe są w większości zbudowane na tzw. zakresach tętna maksymalnego i do realizacji ich jest niezbędny pulsometr.
@FELIX90: Palenie zmniejsza pojemność i wydolność płuc. Bieganie je poprawia. Łatwiej jest biegać i zacząć palić, niż palić i zacząć biegać :)
Logiczne jest, że paląc nie osiągniesz takich rezultatów, jakie osiągnąłbyś tego nie robiąc. To, że palisz na pewno spowoduje, że Twój biegowy początek będzie na pewno trudny. Nie chcę Cię wystraszyć rzecz jasna, płuca Ci nie eksplodują, ale jestem pewien, że moooocno się zmęczysz... :)
Żaden organizm nie jest przystosowany do ciągłego biegu przez 42 kilometry :)
Trochę teorii: przez ~25-30 kilometrów biegniemy na węglowodanach. Potem paliwem staje się tłuszcz. Ten proces jest odpowiedzialny za to, co wśród biegaczy nazywane jest ścianą.
Po maratonie mięśnie i ścięgna mają masę mikrouszkodzeń. Zakwaszenie organizmu bywa cholernie wysokie. Po dniu lub dwóch pojawia się DOMS, czyli taki kac dla mięśni. Nierzadko bolesny kac.
@lelecash: jako że w internecie nie ma dziewczyn, to powiem konkretnie - przed biegiem musi być dobra kupa, bo inaczej może przycisnąć na trasie :)
jeżeli masz dobre majtki i spodenki, to otarcia pachwin i jajców nie występują.
a krwawiące sutki, to częsta rzecz - spocona koszulka obcierająca przez parę godzin o sutki powoduje takie obrażenia. Ale po zaklejeniu plastrem problem znika. Dodam, że nie dotyczy to każdego, bo mi zdarzyło
Co w tym jest, że ludzie tak bardzo celuja w maraton? Czyżby fakt, że dołączyło się do tej grupy maratończykow? Sam ukończyłem maraton bez solidnego treningu, od tak biegałem sobie nie systematycznie. Pierwszy bieg w czasie 4:42, więc jeśli ktoś ma zdrowie to może myślec ;P
Jeszcze ciekawostka: W jednej gazecie wyczytałem, że Obrażenia doznane po skończeniu maratonu są podobne do tych przez potrącenie przez samochód. W moim przypadku kilka dni nie
@kawior102: a my to się znamy z Łodzi z tego, co pisałeś kiedyś?:)
Sam kiedyś zastanawiałem się nad fenomenem maratonu. Jest w tym biegu jakaś magia. Stojąc na trasie biegu można zaobserwować przecież masę skrajnych emocji. Do 25-28 kilometra jest pięknie. Od 30 kilometra zaczyna się myślenie 'po co mi to w sumie?'. Na 35 kilometrze pojawia się ściana i człowiek ma wszystkiego dość. Na 40 kilometrze myśli 'jeszcze tylko 2
@jeden_z_gapiow: Nie jestem fizjologiem czy trenerem, mało tego - nawet roweru nie mam, ale z tego, co zdążyłem przeczytać w wielu mądrych książkach i dowiedzieć się od znajomych, którzy biegają lub jeżdżą na rowerze stwierdzam, że połączenie treningów kolarskich i biegowych - przy założeniu, że chcemy osiągać sensowne wyniki - jest błędem. I na tym mógłbym zakończyć. Ale tego nie zrobię, bo druga teoria mówi, że przy rozsądnym połączeniu treningów z
Komentarze (283)
najlepsze
Niestety, mam bardzo cienką chrząstkę w kolanach i każdy nawet dłuższy spacer kończy się dla mnie okropnym bólem kolan.
Niemniej jednak życzę wytrwałości w treningach i powodzenia na zawodach ;)
Jedno z drugim nie ma nic wspólnego, poza zbawiennym wpływem jednego i drugiego na serce. Podczas jazdy na rowerze pracują inne mięśnie, niż podczas biegu. Kolarstwo może rzeczywiście mniej obciąża stawy, ale za to bardziej obciąża kręgosłup :)
Przekonać kogoś do biegania jest ciężko, bo 'przecież to takie męczące jest i w ogóle' ;)
Powiem tak - biegam dwa lata, poza kontuzją w pierwszym maratonie nic mi
ponizej macie link do mojej historii biegania.
http://nikerunning.nike.com/nikeos/p/nikeplus/pl_PL/plus/#//runs/history/812140010/
Niestety z racji wakacyjnej pracy zagranica, do biegania wroce w okresie akademickim :)
gorzej, jeżeli ktoś kupi sobie coś takiego, a potem mu się odechce biegać... :)
Ja korzystam z Forerunnera, sprzęt o tyle lepszy, że zapisuje przez GPS trasę po której się poruszasz, a potem nanosi na mapę. Oprócz tego pokazuje tętno, dystans, aktualne tempo, pogodę w Albanii i dziesiątki innych rzeczy :)
Odpowiedź na pytanie drugie nie jest jednoznacznie twierdząca lub zaprzeczająca.
Pulsometry są przyrządami bardzo ułatwiającymi trening i rozeznanie we własnej formie i kondycji.
Tak, jak napisał lelecash, plany treningowe są w większości zbudowane na tzw. zakresach tętna maksymalnego i do realizacji ich jest niezbędny pulsometr.
Są jednak
Paliłeś kiedyś?
Całkiem serio.
Logiczne jest, że paląc nie osiągniesz takich rezultatów, jakie osiągnąłbyś tego nie robiąc. To, że palisz na pewno spowoduje, że Twój biegowy początek będzie na pewno trudny. Nie chcę Cię wystraszyć rzecz jasna, płuca Ci nie eksplodują, ale jestem pewien, że moooocno się zmęczysz... :)
W każdym razie spróbuj.
Takie wykończenie organizmu itd nie wydaje się poprawiać zdrowia
Żaden organizm nie jest przystosowany do ciągłego biegu przez 42 kilometry :)
Trochę teorii: przez ~25-30 kilometrów biegniemy na węglowodanach. Potem paliwem staje się tłuszcz. Ten proces jest odpowiedzialny za to, co wśród biegaczy nazywane jest ścianą.
Po maratonie mięśnie i ścięgna mają masę mikrouszkodzeń. Zakwaszenie organizmu bywa cholernie wysokie. Po dniu lub dwóch pojawia się DOMS, czyli taki kac dla mięśni. Nierzadko bolesny kac.
ALE
http://www.mastersathlete.com.au/wp-content/uploads/Gut-Upsets-Runner.jpg
Aha i drugie bardzo ważne pytanie: jak uniknąć otarcia jąder i pachwin? Wazelinka?
jeżeli masz dobre majtki i spodenki, to otarcia pachwin i jajców nie występują.
a krwawiące sutki, to częsta rzecz - spocona koszulka obcierająca przez parę godzin o sutki powoduje takie obrażenia. Ale po zaklejeniu plastrem problem znika. Dodam, że nie dotyczy to każdego, bo mi zdarzyło
Jeszcze ciekawostka: W jednej gazecie wyczytałem, że Obrażenia doznane po skończeniu maratonu są podobne do tych przez potrącenie przez samochód. W moim przypadku kilka dni nie
Sam kiedyś zastanawiałem się nad fenomenem maratonu. Jest w tym biegu jakaś magia. Stojąc na trasie biegu można zaobserwować przecież masę skrajnych emocji. Do 25-28 kilometra jest pięknie. Od 30 kilometra zaczyna się myślenie 'po co mi to w sumie?'. Na 35 kilometrze pojawia się ściana i człowiek ma wszystkiego dość. Na 40 kilometrze myśli 'jeszcze tylko 2