Możliwe, że jeden na milion, albo facet udał, że nic nie wiedział i odwrócił to na swoją korzyść? Komis próbuje być w porządku, a nie sprawdza przeszłości pojazdu?
Myślę, że spora ilość komisów w Polsce zareagowałaby podobnie.
Jeżeli zdjęcia Hondy przed i po "dzwonie" ujrzały światło dzienne, z prędkością światła rozprzestrzeniały się w intrnecie, co za tym idzie masa ludzi podsyła Ci te fototografie z dopiskiem: "Nie sprzedaż tego p#%$%@@ony handlarzyku". Idiotyzmem byłoby pozostawić samochód w swojej ofercie, zarobić na nim ewentulane kilka procent, jednocześnie tracąc w oczach przyszłego, zoorientowanego klienta, który ten komis będzie omijał szerokim łukiem- wspominając Hondę.
UE mogła by raz na 10 tysięcy kretyńskich dyrektyw wprowadzić raz coś sensownego a mianowicie Europejską Bazę Numerów Vin - każdy pojazd miałby swoje konto w bazie i w przypadku kolizji do której została wezwana policja, funkcjonariusze musieli by odnotować taką kolizję we wspomnianej bazie i opatrzyć to dokumentacją fotograficzną. Dostęp do takiej bazy powinien mieć każdy kto ma dostęp do numeru vin danego pojazdu.
Pierwsza zasada kupna uzywanego auta - przed zakupem umawiasz sie na przeglad w ASO. Jestes 300zł biedniejszy, ale spisz spokojnie i wiesz, czym jezdzisz. Czasami juz na starcie sprzedawca rezygnuje, jak slyszy przez telefon, ze chcesz zrobic przeglad, a samochod mial byc w super stanie, nie bity i z niskim przebiegiem.
@vipperek: Nie wszystko wyłapiesz. Przykładowo jak kupowałem Corollę to mechanik powiedział co i jak i dodał, że możliwe, że tylne łożysko będzie do wymiany. I rzeczywiście po ok. 3 miesiącach trzeba było wymienić, co więcej amortyzatory już też i parę innych rzeczy. Koszt to prawie 2500 pln. Owszem - auto jeździ dobrze, możliwe że poprzedni właściciel o tym nie wiedział (osoba prywatna)...
"Ciekawe ile komisów w Polsce zareagowałoby podobnie?"
pewnie nie jeden, sam kiedyś z bratem trafiłem do komisu poszukać motocykla. Stała tam kawa zx6r, ale w rozmowie ze sprzedawcą wyszło na to, że to jego znajomy wstawił mu do komisu i nie bardzo miał jak mu odmówić, ale całkowicie odradza jego zakup, bo kawa zaliczyła poważnego dzwona
Nie taki znowu jeden na milion.. sam mialem podobna sytuacje jak sprzedawalem swoj poprzedni samochod (notabene kupiony tez w komisie, tylko innym). Pojechalem na wycene, kolesie wyskoczyli z miernikiem grubosci lakieru i sie okazalo, ze tylko jedna czesc byla niemalowana, co im smierdzialo troche. Do tego stwierdzili, ze przebieg tez nie jest prawdziwy i ze oni go nie wezma, bo nie chca ryzykowac.
Komentarze (42)
najlepsze
to wez sobie sprawdz przeszlosc pojazdu skoro polskie prawo jest tak ulomne ze pozwala na sprzedaz ksiazek serwisowych na allegro
Jeżeli zdjęcia Hondy przed i po "dzwonie" ujrzały światło dzienne, z prędkością światła rozprzestrzeniały się w intrnecie, co za tym idzie masa ludzi podsyła Ci te fototografie z dopiskiem: "Nie sprzedaż tego p#%$%@@ony handlarzyku". Idiotyzmem byłoby pozostawić samochód w swojej ofercie, zarobić na nim ewentulane kilka procent, jednocześnie tracąc w oczach przyszłego, zoorientowanego klienta, który ten komis będzie omijał szerokim łukiem- wspominając Hondę.
W ASO też niestety nie wszystko można wykryć...
pewnie nie jeden, sam kiedyś z bratem trafiłem do komisu poszukać motocykla. Stała tam kawa zx6r, ale w rozmowie ze sprzedawcą wyszło na to, że to jego znajomy wstawił mu do komisu i nie bardzo miał jak mu odmówić, ale całkowicie odradza jego zakup, bo kawa zaliczyła poważnego dzwona
Do tego powiedzieli mi, zebym dal sobie w ogole