Niemcy znajdują się w najgorszym kryzysie gospodarczym od kilkunastu lat. Kraj powoli zaczyna „płonąć”. Trudno znaleźć grupę społeczną, która w ostatnich miesiącach nie protestowała - ludzie powoli się przyzwyczajają do strajków na kolei, szpitale odwołują zabiegi przez protesty pielęgniarek, rolnicy blokują ulice, a jeśli ktoś nie mogąc dotrzeć do pracy chce dostać zwolnienie lekarskie może mieć z tym problem, bo również lekarze rodzinni protestują.
Zyskują na tym populiści. W ten sposób Alternatywa dla Niemiec (AfD) od kilku miesięcy w sondażach jest drugą największą siłą polityczną w Niemczech, z wynikami sondażowymi w okolicach 20-25%.
Negatywnego wpływu na sondaże nie wydają się mieć coraz bardziej otwarte powiązania z skrajną prawicą i kolejne związane z tym skandale. Instytucje zajmujące się badaniem opinii politycznych szacują, że tzw. „baza” AfD, czyli wyborcy którzy wybiorą tą partię bez względu na czynniki zewnętrzne wynosi 10-12%. Druga połowa to ludzie zmęczeni aktualnym rządem, nie wierzący w to, że CDU - która z każdą z partii rządowych już współpracowała - zdoła coś w kraju zmienić.
Co prawda w ostatnich dniach podniosły się protesty i kilkaset tysięcy ludzi wyszło na ulicę żądając wszczęcia procedury zakazu partii i odebraniu praw podstawowych Björnowi Höcke (najbardziej wpływowy wewnątrz partii polityk, którego wyrokiem sądowym można oficjalnie nazwać faszystą). Te - trochę desperackie - kroki jednak nie wywierają większego wpływu na wyniki sondażowe, a zakaz partii jest nierealny.
Komentatorzy duże nadzieje wiązali z powstającą na lewicy nowej partii - BSW (Bündnis Sahra Wagenknecht), która ma zaskakująco wiele wspólnych z AfD punktów w programie - zwłaszcza tych prorosyjskich. Wyniki sondażowe pokazują jednak, że odbiera ona głównie procenty „Die Linke” i ociera się o barierę 5% na szczeblu ogólnoniemieckim. Najwidoczniej wyborcy „protestu” wolą postawić na alternatywę, która pojawiła się jako pierwsza. BSW ma realną szansę na wejście do Bundestagu. Czy na coś więcej? Raczej nie.
Przejdźmy jednak do sedna. W tej chwili sondaże dają CDU około 30%, a AfD około 20-25%. Jest to duża różnica, ale jest bardzo realna szansa na wyrównanie się wyników.
W 2024 odbędą się wybory do Landtagu w trzech landach będących niejako „matecznikiem” AfD. Są to Turyngia i Saksonia (1 września) oraz Brandenburgia (22 września). I to właśnie wrzesień może przynieść w Niemczech największe polityczne trzęsienie ziemi od kilkudziesięciu lat.
CDU na tych wyborach może tak naprawdę tylko stracić.
Nie ma wątpliwości, że we wszystkich tych landach AfD będzie największą siłą. Przewaga w sondażach jest ogromna - w Saksonii 35% (CDU na drugim miejscu ma około 25%), w Brandenburgii 36% (SPD na drugim miejscu 22%). Najbardziej problemowym landem jest jednak Turyngia, gdzie AfD notuje wokół 40%.
We wszystkich tych landach przez lata dużą rolę odgrywała „Die Linke”, która notowała wyniki zbliżone do 30%. Nowo powstała BSW zabiera im część głosów (według nowych sondaży obydwie partie notują około 15%), nie szkodzi jednak AfD.
35% czy nawet 40% nie dają większości absolutnej, więc na czym polega problem?
Problemem dla CDU w landach wschodu jest malejąca rola FDP i Zielonych, które notują wokół 5% i mogą nie dostać się do landowych parlamentów. W najgorszym układzie w parlamencie znajdzie się 5 partii: AfD, BSW, CDU, SPD i Die Linke.
Jeszcze nie wiemy do końca czy AfD i BSW są gotowe ze sobą współpracować. Jeśli tak, to przynajmniej w Turyngii powinny być w stanie stworzyć koalicję rządową. To trzęsienie ziemi, którego skutki ciężko będzie przewidzieć, zwłaszcza że struktury AfD w Turyngii są uznawane za najbardziej ekstremistyczne w całej partii i otwarcie głoszą hasła nacjonalistyczne, czasem również antysemickie.
Jeśli do takiej koalicji dojdzie, pewnie oberwą za to wszystkie „stare partie”. Tak to już w polityce jest, że jedno małe zwycięstwo wyborcze może spowodować potężną falę poparcia - również w sondażach ogólnokrajowych. I taka fala może zbliżyć AfD do CDU.
Jeszcze gorszym dla CDU może się jednak okazać scenariusz, w którym AfD z BSW się nie dogada. CDU ma w swoim programie ma zapisaną kategoryczną odmowę współpracy z AfD, Die Linke i BSW.
Niewykluczone jest jednak, że w celu utworzenia rządu bez udziału AfD, CDU będzie musiała ten punkt programowy zrewidować, bo stworzenie większości parlamentarnej bez udziału AfD lub BSW może się okazać niemożliwe, a prawo wyborcze umożliwiłoby również utworzenie rządu mniejszościowego.
CDU czeka twardy orzech do zgryzienia. Partia pod wodzą Friedricha Merza dość wyraźnie skręciła w prawo i próbuje odzyskać wizerunek mocno konserwatywnej siły z lat 90., który straciła przez stopniowe skręcanie partii w lewo pod wodza Angeli Merkel, stopniowo odcinając się od polityki Merkel. Próba „odzyskania” dużego, konserwatywnego potencjału wyborczego daje na razie całkiem niezłe skutki - w końcu partia wraca w okolice wyników powyżej 30%.
Współpraca z prorosyjską BSW na Lewicy zaszkodzi CDU jako partii w całości i może skłonić przejście części bardziej konserwatywnych wyborców do AfD, która mogłaby w takim scenariuszu wyprzedzić CDU w wyborach do Bundestagu.
Nierealnym scenariuszem jest współpraca CDU z AfD na szczeblu lokalnym w landach byłego NRD. Środowiska AfD w zachodnich Niemczech są (jak na warunki AfD) dość „łagodne”, tzn. głównej roli nie odgrywa nacjonalizm, nie ma aż tak wyraźnych powiązań z grupami neonazistowskimi i być może w którymś z tych landów na szczeblu lokalnym (tj. rady miejskie itd.) współpraca z AfD - jeśli nieunikniona - będzie realna. W landach byłego NRD partią rządzą najbardziej skrajne skrzydła partii, z którymi (poza być może BSW) żadna demokratyczna partia nie zgodzi się na współpracę.
Jeśli nie stanie się cud, wybory landowe na wschodzie będą dla CDU porażką i AfD dużym zwycięstwem, co zbliży te partie w sondażach ogólnoniemieckich. A jeśli AfD dobrze rozegra wydarzenia polityczne jakie będą miały miejsce w Niemczech w 2025, ma realną szansę na pierwsze miejsce w wyborach do Bundestagu w 2025. Czy ma szanse na rządzenie na szczeblu ogólnokrajowym? Nie ma na to ŻADNYCH szans - przynajmniej w 2025. Może jednak jak najbardziej namieszać i rosnąć w siłę.
Komentarze (12)
najlepsze
Komentarz usunięty przez moderatora
https://www.rp.pl/komentarze/art38439561-michal-szuldrzynski-chadecja-spowalnia-zielona-rewolucje
Dla mnie najważniejsze jest to, aby w
@LebronAntetokounmpo: tyle, ze wydarzenie odbierane jako skandal u nas, nie musi byc skandalem w Niemczech. To, ze media ta naglosnią, to jedno, ale jak zostanie to odebrane przez spoleczenstwo, to juz co innego - wez pod uwage, ze tamtejsze spoleczenstwo wykazuje znacznie wiekszą chec powrotu do wspolpracy z Rosją (ktorej zerwanie